sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział 14. Niezapowiedziany gość i złote klucze.

To były dwa dni od powrotu Lucy do Magnolii i dziś był jeden z normalnych dni w gildii Fairy Tail. Dni mijamy, a w gildii było nadzwyczaj spokojnie. Chociaż nie całkowicie. Jest godzina 14.25, Za to Mistrz Macarov po raz kolejny już zalał szpaka! 

Pewnie chcecie dowiedzieć się, dlaczego? To wam powiem. Laxus z Mirą koniec końców powiedzieli gildii nowinę o tym, że zostaną rodzicami. Gildia no oczywiście jak to w gildii ludzie byli zaskoczeni nowością, ale chętni do świętowania. Chociaż nie wszyscy byli tą wiadomością zaskoczeni. Levy i trójka pozostałych Dragon Slayerów wiedzieli o tym. Świętowali całą noc, a dziś leczą kaca spoglądając z przerażeniem oraz troską na ich Mistrza, który dalej siedzi z zadowolonym wyrazem twarzy i żłopie piwo.

Nikt nawet w gildii nie zauważył, że podwójne drewniano-żelazne drzwi głównego wejścia do gildii otworzyły się powoli i do środka weszła cichutko zakapturzona postać z małą błękitną walizką, którą ciągnęła za sobą. Przystanęła pomiędzy stołami i rozejrzała się po hali tak jakby kogoś szukała. Mira, która siedziała na kolanach Laxusa zauważyła przybysza. Podniosła się z kolan jej mężczyzny zaskakując wszystkich, którzy siedzieli z nimi przy stole. (Czyt. Natsu, Gajeel, Wendy, Levy, Gray z Juvią i Erza z Jellalem.) Laxus spojrzał z niepokojem i podejrzeniem na nieznaną postać oraz jego partnerkę. Chciał pójść za Mirajane, ale zatrzymała go jednym ruchem dłoni i uśmiechem. Nie sprzeciwiając się usiadł z powrotem na swoje miejsce i obserwował. Był przygotowany, aby wkroczyć gdyby coś miało się wydarzyć.
Mirajane podeszła w końcu do zakapturzonej postaci i z uśmiechem przywitała się.
- Witaj w Fairy Tail, jestem Mirajane i zauważyłam, że się rozglądasz. Szukasz kogoś? – Przywitała przybysza uprzejmie. Na co osoba przed nią odstawiła trzymana w dłoni walizkę i chwyciła za krawędzie kaptura odsłaniając jej dziewczęcą uroczą twarz. Była to srebrnowłosa dziewczyna. Była ścięta na „Boba”, oczy miała czekoladowo brązowe jak Lucy. Dziewczyna ukłoniła się grzecznie i gdy spojrzała w twarz Mirze usmiechnela się smutno do białowłosej barmanki. Wszystkim, którzy się temu przyglądali szczeki opadły. Była to Yukino Aguria mag Gwiezdnych Duchów z gildii Sabertooth. Od razu można było usłyszeć szmery w tłumie, tj., 

„Co ona tu robi?”, „Sabertooth? Tutaj? Co do diabła?!”

- Kon'nichiwa Mirajane-san, jestem Yukino. Właściwie odpowiadając na Twoje pytanie. Tak, szukam. Szukam kogoś bardzo mi ważnego. Oraz chciałabym zapytać czy mogłabym się tu schronić na jakiś czas, jeśli nie ma możliwości przyłączenia nie do waszej gildii takim osobom jak ja? – Zapytała się spuszczając głowę w skrusze, a jej oczy same w sobie ukazywały smutek.
- A kogo szukasz? I co się stało kochanie? Może jakoś moglibyśmy Ci pomóc. – Zapytała dziewczynę Mira kładąc na jej ramieniu dłoń w pocieszającym geście. – Chodź usiądziemy i wszystko opowiesz na spokojnie. W porządku? – Zapytała ją z ocieplającym serce uśmiechem. Po czym Yukino spojrzała na nią z nadzieją i skinęła lekko głową w zgodzie. Mira chwyciła ją za nadgarstek i poprowadziła do stołu gdzie siedziała reszta grupy. Oni spojrzeli na nią dziwnie, ale gdy Mira strzeliła im z Erzą spojrzenie, które mogłoby zabijać od razu zmienili nastawienie na dziewczynę stojącą przy przyszłej pani Heartfilii.
- Chciałabym byście byli mili dla niej. Widać, że dużo przeszła, aby tu się dostać i chce nam coś powiedzieć. Więc wysłuchajmy ją grzecznie, dobrze? – Poprosiła wszystkich uprzejmie jednocześnie posyłając im znaczące spojrzenie. Chłopcom przeszedł dreszcz przerażenia i do tej pory nie mogli uwierzyć, że mimo wszystko może być „DEMONEM”. Mira usiadła na powrót na kolanach Laxusa za to Romeo szybko przybiegł z krzesłem dla Yukino. Za co grzecznie podziękowała chłopakowi posyłając mu wdzięczny uśmiech. Gdy usiadła wzięła głęboki wdech i rozejrzała się po wszystkich siedzących z nią. Oni za to wpatrywali się w nią oczekująco. Wypuściła ciężko powietrze, które przez chwilę wstrzymała.
- No, więc… Co cię tu sprowadza? – Zapytał niezręcznie Laxus, za co oberwał łokciem między żebra od Miry, która się usmiechnela do Yukino.
- Przeprasza za niego, bywa nietaktowny czasami. Po prostu… poczekamy chwile, jeśli potrzebujesz tego, aby zacząć. Nie krępuj się. – Przeprosiła ją Mirajane chichocząc w zakłopotaniu z powodu jej partnera.
- Nie, nie! To jest w porządku wszystko, nic się nie stało. Po prostu nie wiem, od czego zacząć. – Zaprzeczyła, a później w zakłopotaniu spuściła głowę bawiąc się palcami wskazującymi obu dłoni. Na co wszyscy się zachichotali.
- Nie ma powodu do krępacji jeszcze raz możemy ci to powiedzieć. – Wyjaśniła jej tym razem Erza nadal chichocząc się, gdy siedziała miedzy Grayem, a Jellalem. – Najlepiej było by abyś zaczęła od początku. Co się stało, że tu jesteś? – Zapytała już trochę pewniejszą Yukino.
- No dobrze… - Westchnęła ciężko i zaczęła mówić. – Zaczek się to od Dai Matou Enbu x791, gdy przegrałam z Kagurą. Pewnie pamiętacie? – Zapytała, na co otrzymała kiwniecie głową na „TAK” od wszystkich i kontynuowała. – W tedy w Inn. Sabertooth po tej walce stałam się pośmiewiskiem przed wszystkimi członkami gildii. Mistrz gildii kazał mi się rozebrać przed nimi i własnoręcznie zetrzeć z ciała swój znak gildii. Zostałam wyrzucona wtedy i przez te kilka miesięcy podróżowałam chcąc się stać silniejsza. W październiku spotkałam na mojej drodze moją starszą siostrę, Sorano. Nauczyła mnie nowej magii i postanowiłam dołączyć do gildii, która traktuje ludzi na równi. Jak ludzi, a nie jak zwierzęta czy rzeczy, które można po jakimś czasie wyrzucić, gdy się znudzą czy przestaną podobać. Dlatego tu jestem, ale nie tylko. Chcę się tu z kimś spotkać. Ta osoba jest moją idolką, z której od dziecka chciałam brać przykład. Z jednym z najsilniejszym Magiem Gwiezdnych Duchów, którzy kiedykolwiek istnieli. Z Lucy Heartfilią. – Wyjaśniła im wszystko, ale ostatnia część jej historii ich najbardziej zaszokowała. Wszyscy patrzyli na nią z szeroko otwartymi oczami w niedowierzaniu i bólu na wspomnienie ich Lucy. Yukino popatrzyła na nich zmartwiona.
- Ch-chciałaś się spotkać z moją I-Imouto? – Zająkał się Laxus. Z jego lewego oka nagle wypłynęła samotna łza, gdy patrzył na Yukino. Natsu spuścił głowę, a jego różowa grzywka zakryła jemu oczy tak, że nikt nie miał możliwości zobaczyć ich wyrazu. Jedynie mogli usłyszeć jego pociągnięcia nosem. Atmosfera zrobiła się ponura przy ich stole (Jedynie Erza z Wendy starały się wtopić w atmosferę żeby nie stwarzać podejrzeń). Co przestraszyło Yukino trochę.
- Przepraszam, ale nie wiem, co się dzieje… Czy coś się stało Lucy-sama? Zastanę ją w gildii? Bo mam coś dla Niej. – Powiedziała cicho i drżącą dłonią sięgnęła do kieszeni jej płaszcza i tak samo drżącą dłonią wyłożyła dwa złote klucze z delikatnym dźwiękiem, gdy kładła je na blat stołu. To przyciągnęło wszystkich uwagę. Ponownie byli w szoku. Ostatnie dwa złote Zodiakalne klucze. Te, o których tak Lucy marzyła do skompletowania wszystkich dwunastu. Były podarunkiem dla Lucy od Yukino.
- Dlaczego chcesz je oddać dla Lucy-san? – Zapytał znikąd głos Lilyego. Który później wylądował na tym samym stole z Charle.
- Jak już powiedziałam wcześniej tak i jeszcze raz powtórzę. Nie chcę by to zabrzmiało źle, ale… Nie potrzebuję już ich. Nie jestem już Magiem Gwiezdnych Duchów. Wiem też, że Lucy-sama ma 10 pozostałych złotych kluczy Zodiaku. Dlatego chcę, aby się nimi zaopiekowała. Tego samego też te duchy chcą, aby Lucy-sama była ich właścicielem. – Odpowiedziała ze szczerością Yukino.
- Ale jak dobrze pamiętam… Luce wyjaśniała mi, że Duchy przywiązują się do swoich właścicieli i także maja uczucia. Nie brałaś tego pod uwagę? A co z waszymi umowami? – Wtrącił się nagle w rozmowę Natsu wycierając łzy, które ciekły jemu stróżkami po policzkach na wzmiankę o Lucy. Wykazywał w swoim tonie emocje i wiedzę, którą przekazała jemu Lucy na temat jej magii.
- Tak to prawda. Jak mówiłam, moje duchy chcą być z Lucy-sama. Znają ją. Chociaż… kto by jej nie znał w Świecie Gwiezdnych Duchów. Jest tak samo ubóstwiana tam jak jej matka Layla Heartfilia.
- Taa… W szczególności przez Lokego, Lwa… - Zachichotała Mira. Na co Natsu zawarczał rozśmieszając tym resztę, w tym Yukino.
- Nie zapominaj Mira o Taurusie. – Tym razem to była Erza, która już nie mogła pohamować śmiechu z Grayem.
- Oi! Nawet nie wspominaj tego krowiego zboczeńca w lateksowych slipach! – Krzyknął Natsu wstając ze swojego miejsca. Był już rozdrażniony na wspomnienie dwóch męskich duchów Lucy, którzy co chwila próbowali ją poderwać lub ślinili się na jej widok próbując ją obmacywać. Teraz Gray z Erzą i Gajeelem leżeli od pasa wzwyż na stole waląc pięściami w blat stołu lub ocierając łzy rozbawienia i trzymając się za brzuchy z tego wszystkiego.
Yukino przyglądając się im wszystkim uśmiechała się i myślała, że miło byłoby należeć do tej gildii. Gdy tak siedziała nagle z jej własnego świata wyrwał ją głos, który pochodził z jej prawej strony. Odwróciła się w daną stronę i zauważyła niskiego siwego staruszka uśmiechającego się do niej.
- Och, Mistrz Macarov. – Podniosła się z krzesła i szybko dala mu ukłon szacunku. Na co staruszek zaśmiał się serdecznie do niej i machnął ręką dając jej niemą zgodę, aby usiadła.
- A więc… jak mnie słuch nie mylił chcesz dołączyć do Fairy Tail? – Zapytał ją Macarov przyglądając się jej bacznie. Na co dziewczyna usmiechnela się promiennie i pokiwała głową ochoczo w zgodzie. Na co On zachichotał. – Powiedz moje dziecko… Jakiej Magii teraz używasz skoro chcesz oddać swoje jedyne klucze dla mojej Lucy? – Zapytał zaciekawiony pocierając się po brodzie nadal przyglądając się jej.
- Mistrzu Macarov, Teraz, gdy zostałam przeszkolona jestem w stanie używać Anielskiej Magii. – Powiedziała, co spowodowało, że Macarovowi oczy zrobiły się okrągłe jak spodki. – Wiem, co zechcesz powiedzieć, że to rzadka magia tak samo rzadka jak magia nosiciela kluczy Gwiezdnych Duchów. To prawda. Magów z tą magią na Earthland mogłabym zliczyć na palcach w dzisiejszych czasach. I oczywiście zależy mi, aby dołączyć do tej gildii. Chcę w końcu znaleźć swoje miejsce i mam nadzieje, że pozwolicie mi na to. – Dokończyła smutno się do niego uśmiechając. Starzec mruknął pod nosem do siebie myśląc nad czymś i pokiwał z aprobatą głową, na co dziewczyny łącznie z Erzą zapiszczały z radości.
- Kinanna~! – Zawołała Mirajane w stronę baru. Na co fioletowo włosa barmanka usmiechnela się w ich stronę wiedząc o co chodzi. Wyszła zza lady niosąc stempel ze znakiem ich gildii.
- Oto i jest, Kina~. - Powiedziała radośnie podając Mirze stempel i odeszła dokończyć swoją pracę za barem. Za to Mira odwróciła się do Yukino uśmiechając się szczęśliwie.
- To kochana, gdzie chcesz i w jakim kolorze? – Zapytała rozpromieniona. Yukino wstała i rozpięła broszkę od jej płaszcza. Zdjęła go i położyła na oparciu krzesła, na którym siedziała. Tym razem stała przed nimi dziewczyna ubrana w jasno niebieską bluzkę z dekoltem w serek i długim rękawem i białą spodniczkę do kolan oraz jasno brązowe kozaczki do polowy łydki. Zarumieniła się, gdy zauważyła, że większość gildii się przygląda jej. Za co zostali skarceni przez Mirę i Erzę. Ona kontynuowała to, co robiła i mimo rumieńca uniosła skrawek bluzki po lewej stronie ciągnąc go lekko nad pępek odsłaniając płaski brzuch. Co spowodowało u niektórych zboczeńców z gildii ślinotok lub krwotok z nosa. Starała się nie zwracać uwagi na to. W końcu odpowiedziała na pytanie Miry.
- Po lewej stronie pępka, podbrzusze. W kolorze białym poproszę. – Powiedziała wskazując na miejsce, w którym ma znajdować się jej znak gildii. Mira aż zapiszczała z podniecenia, gdy miała przystawić stempel do skóry Yukino. Gdy było już po wszystkim zdjęła go i ukazał się piękny biały znak Fairy Tail, który Yukino podziwiała z zachwytem.
- Proszę bardzo. To nic wielkiego. – Powiedziała Mira do niej. Wiedząc, co zaraz zechce Yukino powiedzieć mając łzy szczęścia i wdzięczności w oczach. Srebrno włosa usiadła na powrót przy stole z reszta, gdy Mistrz odszedł zabierając ze sobą stempel.
- Ach, Yukino~. Mogłabym cię prosić o pokazanie tych kluczy dla mnie? – Zapytała ją grzecznie Erza. Ale mimo wszystko mając w głowie ułożony jakiś niecny plan. Spojrzała porozumiewawczo w stronę Wendy, która jakby wiedziała, co chce jej powiedzieć usmiechnela się zadowolona do Erzy.
- Oczywiście, Erza-san. – Powiedziała podając jej oba złote klucze. Erza usmiechnela się do niej i przyjrzała się obu kluczom.
Wciągnęła głęboko powietrze i natychmiast je wypuściła koncentrując się na kluczach. Usmiechnela się do kluczy. Wszyscy (oprócz Wendy i Charle) naokoło stołu patrzyli na nią w zdziwieniu i oczekiwaniu. W tedy Erza otworzyła usta.
- Lucy, Lucy, Lucy~. – Wypowiedziała trzy razy imię swojej przyjaciółki jak mantrę głośno i wyraźnie. Po tym oba klucze zaświeciły i rozpłynęły się w powietrzu na oczach wszystkich. Gdy Erza rozejrzała się po wszystkich i zobaczyła ich miny wzruszyła ramionami wraz z Wendy i Charle śmiejąc się z nich.
- Erza! Co to do cholery ciężkiej było? – Wrzasnął Gajeel.
- Magia komunikacji. Poprzez skupienie swojej uwagi na celu i wypowiedzenie trzykrotnie imienia osoby, z którą korespondujesz czy chcesz się porozumieć możesz przekazywać listy i drobne pakunki jak np. Erza przekazała klucze od Yukino dla… - wyjaśniła Levy, ale nagle urwała, gdy wszystkim włączyła się realizacja tego, co się przed chwilą stało. Spojrzeli w szoku (któryś raz z kolei tego dnia) na Erzę, która się usmiechnela triumfalnie do nich ze skrzyżowanymi rękoma na piersi opierając się plecami o oparcie krzesła, na którym siedziała. – … Dla Lucy. – Dokończyła poł szeptem poł krzykiem.
- A więc to tak się z nią komunikowałaś. – Zaśmiał się Jellal. – Zdolna dziewczynka. – Zagruchał obejmując ją jednym ramieniem i pieszczotliwie uszczypnął w zarumieniony policzek drugą wolną ręką.
- Oi, Jellal… Przestań. – Zapiszczała zakłopotana próbując uwolnić się od niego. Z czego on się śmiał. Ich wygłupy przerwał odgłos, który przypominał odchrząknięcie, który wydala zakłopotana i zasmucona Yukino. Erza rozejrzała się po przyjaciołach i zauważyła smutnych Natsu i Laxusa, za to reszta była zagubiona nie wiedząc, co myśleć.
- Nie wiem, co się dzieje, ale też nie chcę na siłę się wtrącać. Ale z tego, co usłyszałam teraz to Lucy-sama nie ma od dłuższego czasu w gildii, ale czy mogłabym wiedzieć, co się stało? – Zapytała niezręcznie z powodu całej sytuacji.
Po tym do ich stolika podeszła do ich stołu niechciana osoba. Lisanna.
- Skoro chcesz wiedzieć, co się stało to śmiało zapytaj samego Natsu Dragneela o to. On najlepiej powinien ci wyjaśnić, co się stało z Lucy Heartfilią, że jej nie ma w Fairy Tail. – Powiedziała drwiąco do Yukino oraz posyłając jej szelmowski uśmiech. To spowodowało, że cała gildia ucichła. Yukino siedziała jak zamurowana patrząc to na Natsu to na Lisannę. Tylko, że Natsu w milczeniu próbował zabić Lisannę wzrokiem. Z resztą jak większość jej otoczenia. Domyśliła się, że Lisanna ma coś wspólnego ze zniknięciem z jej Lucy-sama i poczuła gniew budujący się w niej na tą bezczelną dziewczynę.
- Ekhm… Czy wiesz, że to nie ładnie podsłuchiwać czyichś rozmów, a tym bardziej wtrącać się do nich? – Po chwili ciszy odezwała się Yukino delikatnie ją karcąc. Mimo że z tych słów można było czuć sączący się jad. Lisanna spojrzała na nią w zaskoczeniu tak jak i jej towarzysze, ale później oni zaczęli się śmiać i wytykać Lisannę palcami. To rozzłościło Lisannę.
- Jak śmiesz przegrańcu?! Ledwo przylazłaś i już mnie obrażasz?! Za kogo się uważasz słabeuszu! – Zaczęła krzyczeć w furii na Yukino. Te słowa przypomniały dla Natsu o Lucy. Przestał się śmiać tak samo jak reszta i krew w jego żyłach zawrzała.
- Zamknij się Lisanna! Mogłaś wyzywać Lucy i wykorzystywać mnie i gildię pod naszą nieświadomość, ale nie pozwolę tobie byś obrażała kolejną niewinną dziewczynę. Obie są w porównaniu do ciebie silne. Jako magowie jak i psychicznie! Potrafiły się sprzeciwić i coś zmienić w swoim życiu! Ty za to tarzasz się na samym dnie wszelkich negatywów! Zajmij się swoimi sprawami i nie wtrącaj się w moje życie, bo nie ma nic wspólnego z tobą i nie miało! – Krzyczał na Lisannę w obronie Yukino i Lucy z budującymi się łzami w oczach starając się, aby żadna nie wypłynęła jemu z oczu.
- To ty jesteś słaba i przegrana Lisanna. – Fuknął Gray siedząc ze skrzyżowanymi rękoma na jego nagiej klatce piersiowej.
- Nie jesteś pępkiem świata… - zadrwiła z niej Erza tak samo mając skrzyżowane ręce pod jej piersiami. Lisanna stała tak patrząc po wszystkich i zatrzymają swój załzawiony wzrok na Mirajane, która pokręciła głową na znak niezadowolenia, jeśli chodzi o jej młodszą siostrę. Lisanna szybko odkręciła się na pięcie i pobiegła w ramiona Bickslowa z płaczem, który z chęcią ją przyjął w ramiona szepcząc jej czule do ucha, aby się uspokoiła.
Wszyscy odetchnęli ciężko wypuszczając powietrze nie zauważając nawet, że je wstrzymywali i wrócili do rozmowy.
- Widzisz Yukino… A propos twojego pytania o Lucy. Odeszła z gildii na tydzień przed Dai Matou Enbu, które się odbyły we wrześniu. A powodem tego było to, że została wyrzucona z Zespołu, który tworzyliśmy Ja, Lucy, Natsu i Gray łącznie z Happym. Chociaż to nie był jedyny powód, dla którego odeszła. Głównym powodem tego był jej złamane serce. – Wyjaśniła ogólnie dla niej Erza ze zbolałym wyrazem twarzy. Yukino pokiwała głową na znak, że rozumie.
- Czyli Lucy-sama miała uczucia dla Natsu-san, ale niestety jednostronnie? – Zapytała.
- Hmm… Częściowo masz rację Yukino-san. Lucy-san kocha Natsu-san. Ale tu właśnie chodzi, że nie wiedziała, że Natsu-san ją także kocha i także została wprowadzona w błąd. Przez co odeszła z rozbitym sercem. – Odpowiedziała jej tym razem Wendy. Yukino obserwowała przez cały czas Natsu. Był załamany. Wyglądał jakby miał w sobie toczącą się burzę uczuć i emocji. Współczuła jemu.
- Lucy-chan została wyrzucona z Zespołu na poczet Lisanny. Tak samo przez Lisannę odeszła, ponieważ podobno zaczął się z nią spotykać, co złamało Lucy-chan serce. – Odezwała się nieśmiało Juvia siedząca blisko Graya.
Gdy tak dyskusja i wyjaśnienia trwały, przed nosem Erzy pojawiła się koperta z pieczęcią gwiazdy z literą „L”. Erza dyszała, gdy patrzyła na list.
- List od Lucy. – Szepnęła do siebie. Tak by tylko Gajeel z Wendy usłyszeli ją. Rozpieczętowała kopertę, w której mogła znaleźć informację.

„Erza,

Po przeczytaniu tego przyjdź z Wendy do Fairy Hills. Zabierzcie ze sobą Gajeela.

Lucy.”

Spojrzała na Gajeela i Wendy porozumiewawczo. Dodatkowo podała list Gajeelowi pod stołem tak by nikt więcej nie zauważył. Po przeczytaniu jego Gajeel skinął głową w stronę drzwi wejściowych gildii. Wstali i pożegnali się ze wszystkimi. Erza przed odejściem zwróciła się do Yukino twarzą i posłała do niej ciepły uśmiech.
- Założę się, że nie masz gdzie się zatrzymać jeszcze, więc zapraszam do Fairy Hills. Jest to dormitorium damskie znajdujące się niedaleko gildii. Jestem kierownikiem tego budynku, a koszt jest miesięczny 100,000 klejnotów za mieszkanie. Myślę, że ci się spodoba. – Powiedziała i wyciągnęła do niej rękę zapraszając ją do Fairy Hills. Yukino przez chwilę się zawahała, lecz po tym chętnie przyjęła ofertę szkarłatnogłowej.
- W porządku w takim razie chodź z nami, bo właśnie tam się wybieramy. Dostaniesz klucze od mieszkania i Laki, która siedzi dzisiaj w recepcji oprowadzi cię i pokaże ci, co i jak. – Zaoferowała. Yukino wstała pożegnała się grzecznie z resztą gildii zabierając swój bagaż i ruszyła za trójką magów i dwoma Przekraczającymi do Fairy Hills ulicami Magnolii w mroźny wieczór. To zajęło im jakieś 5-10 min. piechotą, aby dojść do budynku Fairy Hills. Yukino stanęła w bramie patrząc na trzech magów zaskoczona.
- Erza-san? Czy nie mówiłaś mi, że to damskie dormitorium? – Zapytała trochę skrępowana. Erza uniosła brwi na dziwne pytanie nowej dziewczyny i po chwili skinęła głową.
- Tak, to jest. Dlaczego pytasz Yukino? – Zapytała, a następnie rozejrzała się dookoła siebie i zauważyła, że zapomniała, że wśród nich był Gajeel. Klepnęła się w czoło na jej zapominalstwo i lekko się zaśmiała. – Ach, chodzi tobie o Gajeela? Mężczyźnie można tu wejść tylko za pozwoleniem. Na około terenu jest ustawiona bariera ochronna, przez którą mężczyźni, a tym bardziej wróg nie może wtargnąć. – Wyjaśniła jej Erza uśmiechając się. Yukino skinęła głową i weszła do środka budynku za pozostałą trójką. Otrzymała od Erzy klucze od swojego mieszkania i Laki poprowadziła ją na piętro, aby ją oprowadzić.

W tym czasie Erza zapukała do drzwi z Nr.12. Drzwi otworzyła im Virgo.

- Erza-san, dobrze, że jesteście. – Powiedziała szeptem wyglądając ukradkiem na korytarz poza mieszkanie. Gajeel stanął jak wryty widząc jednego z duchów Lucy. Został pociągnięty do środka mieszkania przez obie dziewczyny, a drzwi za nimi zamknięte zostały szybko przez Wendy. Rozejrzał się po pomieszczeniu, którym był to salon. Na fotelu siedziała blondynka, którą znal tak dobrze odkąd pamięta. Uśmiechała się do niego i z trudem wstała z fotela. Wyciągnęła ramiona zapraszając go do uścisku. W jego oczach pojawiły się łzy, które natychmiast chciał zdławić, aby nie pokazać ich do wszystkich. Chociaż był twardzielem i był uważany przez ludzi za kogoś, kto nie posiada uczuć. W pewnym sensie tęsknił za tą dziewczyną, która była dla niego jak siostra. Podszedł do niej i ostrożnie przytulił ją do siebie. Był zaskoczony, gdy do jego brzucha dotknął jej brzuch. Zachichotał swoim grubym ochrypłym głosem. Trochę odsunął ją od siebie, aby na nią dokładnie spojrzeć. Obrzucił ją wzrokiem od stóp do głów, ale natychmiast ostatecznie zatrzymał się na dużym wypukłym brzuchy Lucy. Miał coś powiedzieć, gdy przez drzwi wlecieli Charle z Lilym, którzy obserwowali Yukino przez chwilę zanim mogli do nich dołączyć w mieszkaniu Lucy. Panterze oczy się poszerzyły, gdy zobaczył tych, których się nie spodziewał zobaczyć.
- L-Lucy-san? Czyli, że… H-Happy? – Zająkał się zaskoczony. Podleciał bliżej siadając Gajeelowi na ramieniu, gdy do salonu przymaszerował Happy ze szklanką ciepłego mleka dla Lucy. Blondynka usiadła z powrotem w fotelu i wzięła szklankę z łapek Happyego rozejrzała się po wszystkich. W czasie, gdy witała się z Gajeelem, Erza wraz z Wendy i Charle rozsiadły się wygodnie na kanapie obok niej. Gajeel wraz ze swoim Przekraczającym stali nadal przed Lucy przyglądając się jej szczęśliwi, że ją widzą, ale jednocześnie obawiając się, że to było wyobraźnia płata im figla. 

„Ale przecież ja jej dotykałem. To nie może być iluzja!” Pomyślał przez chwile Gajeel.

 Otworzył usta, aby o coś ją zapytać, ale natychmiast zamknął usta, gdy zza jego pleców wydobył się znajomy jemu głos.
- Długo będziesz tak stał i się na nią gapił bachorze? Czy usiądziesz i porozmawiamy wreszcie? – Powiedział. Erza z Wendy zachichotały w dłonie, gdy zauważyły Metalicanę stojącego za jego synem wraz z Igneelem, Grandeeney i Stellą. Gajeel na dźwięk znajomego mu głosu natychmiast odwrócił się twarzą do ojca i gapił się na jego starszą podobiznę.
- Metalicana… - Wyszeptał oszołomiony na jego widok, a później rzucił się ojcu w ramiona, aby go uściskać. Lily gdyby nie aktywował skrzydeł już by zleciał z jego ramienia na ziemie pod wpływem nagłego ruchu Gajeela. Igneel przewrócił oczami i powędrował za Stellą, aby usiąść przy Lucy na drugiej kanapie. Grandeeney usiadła przy Wendy i pogłaskała Charle po głowie, na co szczęśliwie zamruczała. Po jakiejś chwili Gajeel rozstał się z ramionami Metalicany i usiadł na pufie za to Metalicana zajął miejsce na kanapie koło Stelli.
- Więc… Lucy napisała abym przyszedł z małą i Erzą. Oto jestem. – Powiedział trzymając Lilyego na kolanach. Spojrzał na Lucy i lekko się do niej uśmiechnął z braterską czułością.
- Widzisz Gajeel. Wróciłam dwa dni temu. Potrzebuję odpoczynku jeszcze odpoczynku i pomocy zanim wrócę do gildii i zacznę wszystko wszystkim wyjaśniać. Nie jestem jeszcze gotowa, aby widzieć się z Natsu. Z Laxusem prędzej mogłabym się widzieć, ale także stopniowo wam się ujawniam, aby nie robić zbytniego zamieszania. Mimo że widzę jak Natsu ciężko to znosi to muszę na razie zachować mój powrót do Magnolii w tajemnicy, puki co. Ze względu na Zerefa i nie tylko. – Powiedziała, na co Gajeel pokiwał głową w zrozumieniu. – Chciałam prosić cię o pomoc. Tylko tyle mogę ci powiedzieć, ponieważ resztę ci wyjaśni Metalicana z Igneelem oni są bardziej w tym obeznani. – Dokończyła i potarła się po brzuchu delikatnie. Erza wstała ze świecącymi oczami w podekscytowaniu i podeszła do Lucy. Przyłożyła dłoń do brzucha blondynki, aby poczuć ruch w jej lonie. Gajeel oderwał wzrok od dziewczyn i zwrócił się do dwóch mężczyzn, aby otrzymać dalsze informacje.
- W takim razie słucham. O co chodzi? W czym mam pomóc? – Powiedział i skrzyżował ręce na klatce piersiowej tak samo zrobił Lily. Igneel był pierwszy, aby zacząć mówić.
- Słuchaj Gajeel. Dobra także Laxus będzie potrzebny do tego wraz z Jellalem tylko będzie trzeba zrobić tak by utrzymać to w sekrecie przed gildią a w szczególności Natsu z Mistrze Macarov nie mogą się o tym dowiedzieć. Lucy nie zostanie w Fairy Hills na zawsze i potrzebujemy pomocy przy budowie domu. – Wyjaśnił częściowo.
- Virgo sama nie da rady zrobić tego bez pomocy magii Lucy, a za to Lucy nie może się przeciążać używając magii w tym zaawansowanym stadium ciąży. – Do rozmowy włączyła się Stella, lecz niestety przerwał dla niej Metalicana.
- Taa… wystarczająco jest wyczerpana nosząc dwa smoki, które dają jej nieźle popalić ostatnio. – Fuknął Metalicana z lekkim zmartwieniem robiąc ten sam gest, co Gajeel, czyli skrzyżował ręce na klatce piersiowej patrząc współczująco w stronę Lucy, która rozmawiała właśnie z Przekraczającymi (Charle, Lilym, Happym i dwoma innymi, których Gajeel nie znał, czyli Star i Wolt). Gajeelowi szczęka opadła ze zdziwienia.
- Czekaj, czekaj! Chcesz mi powiedzieć, że to, dlatego ma taki duży brzuch? Bliźnięta, serio?! – Powiedział to pół szepcząc pół krzycząc w zaskoczeniu.
- Tak, ale to nie o to chodzi. Potrzebujemy Twojej pomocy, aby pomoc Lucy. Wiem, że to powinien być Natsu, aby pomóc, ale Lucy jeszcze nie czuje się na silach, aby stawić czoła gildii i Natsu. Nie, że obawia się czegoś złego ze strony Natsu czy coś, ale wiem także, że chce jemu zrobić niespodziankę, ale na razie jak już słyszałeś. Musi odpocząć a my zając się resztą. – Wyjaśniła Stella.
- Właśnie wróciliśmy z poszukiwania miejsca na wybudowanie domu. I znaleźliśmy takie niedaleko gildii i niedaleko miasta. Zresztą wszędzie jest blisko. Jeśli nam byś pomogli z Jellalem i Grayem i Laxusem to byśmy sobie poradzili. Tym bardziej z pomocą Virgo. Zajęłoby nami to nie cały tydzień. Plus wprowadzka, czyli półtora tygodnia w sumie. – Kalkulował Igneel. Gdy skończył spojrzał na zadziornie uśmiechającego się Gajeela.
- Wchodzę w to. – Powiedział i wyszczerzył się chichocząc. Odwrócił się w stronę dziewczyn i zauważył, że Lucy zasnęła w fotelu. Wyglądała na wyczerpaną.
- Igneel zaniesiesz ją do sypialni? – Poprosiła rudowłosego Erza wskazując na śpiącą postać dziewczyny. Miał wstać, gdy Gajeel podniósł się ze swojego miejsca i zatrzymał Igneela.
- Nie, ja to zrobię. – Powiedział i podszedł do śpiącej Lucy. Pochylił się i delikatnie ujął jej ciało w ramiona w stylu weselnym i ruszył z nią w stronę sypialni. Biała kotka, którą Lucy nazywała Star podleciała do drzwi i otworzyła je dla niego, za co mruknął jej podziękowanie i podszedł do dużego łóżka z baldachimem. Ułożył ją delikatnie na nim i przykrył kocem. Przed odejściem spojrzał jeszcze na jej śpiącą postać i lekko się uśmiechnął pod nosem.
- Dobrze, że wróciłaś… Lucy. – Szepnął i odszedł gasząc światło przed zamknięciem drzwi od jej sypialni.


Pov. Gajeel.

Gdy tylko wyszedłem z pokoju Lucy i zamknąłem za sobą po cichu drzwi wróciłem do salonu gdzie nadal przebywała Wendy z Titanią i smokami. Spojrzeli na mnie i kobieta przypominająca trochę Lucy zwróciła się do mnie z pytaniem.

- Nie obudziła się? – Zapytała z jasnym uśmiechem. Pokręciłem głową na nie i dosiadłem się do nich.
- To, kiedy zaczynamy? Gihi. – Rzuciłem prosto z mostu pytanie rozsiadając się wygodnie w fotelu z charakterystycznym śmiechem.
- Jutro. – Powiedzieli jednocześnie Igneel z Metalicaną.

„ Och, to będzie zabawne…” Pomyślałem rozbawiony.


*.*.*


C.D.N.