poniedziałek, 27 października 2014

Rozdział 10. Loke i Spotkanie na stacji kolejowej...

W poprzednim rozdziale:

Płakałam ze szczęścia czytając ten list. Lucy, Lucy wraca do domu. Tak się cieszę.
- Na pewno mam zamiar odliczać dni do Twojego powrotu Lucy. Pomogę Ci, nie martw się. Hah… A co do niespodzianki to na pewno Gildia będzie zaskoczona… Nie tylko Twoim powrotem, ale i Twoim wyglądem. – Powiedziałam do listu i uśmiechnęłam się pod nosem.
Odpisałam na list i zrobiłam tak jak mnie poinstruowała w liście. Wypowiedziałam trzy razy jej imię. I list zniknął.
- To będzie długie 5 miesięcy. Nie mogę się doczekać. – Powiedziałam ziewając i wyszłam przygotować się do snu. Musiałam się przespać. Potrzebowałam snu.


*.*.*


Magnolia, Gildia Fairy Tail.


6 miesięcy po tym jak Lucy opuściła Gildię.


 Pov. Erza

Dzień, jak co dzień 21. Luty x792, sobota…

To równo trzy miesiące od dnia, kiedy dostałam list od Lucy. Przez ten czas było wyjątkowo spokojnie. Lisanna rzadko robi burdę w gildii. Od kiedy Laxus kazał Bickslowowi, aby przypilnował Lisannę, jakby odpuściła sobie gnębienie Natsu i nasz wszystkich po kolei. Nawet nie ma złego słowa od niej, gdy nawet padnie imię Lucy. Często spędzała czas z Bickslowem.

 Niestety… dziś popołudniu coś się nagle zmieniło. Lisanna rzuciła się na Natsu chcąc go pocałować w usta jednak Gajeel z Laxus ją szarpnęli od niego ze wściekłym spojrzeniem.
- O co Tobie chodzi Lisanna!? – Zapytał ją Laxus groźnie szczerząc do niej kły.
- Nie twój interes żarówo… a teraz przepuść mnie do mojego narzeczonego! – Fuknęła na niego ze skrzyżowanymi rękoma pod piersiami.
- Ech, panna Strauss potrzebuje chyba ręcznego przetłumaczenia tego, że Salamander ma ją gdzieś. – Żachnął się Gajeel. To rozbawiło do łez Natsu, który stał za nimi zadowolony.
- Odsuń się Gajeel, chce przejść do Natsu-kun… nie widzisz, że tęskni za mną… - Warknęła na Żelaznego Dragon Slayera wskazując na Natsu, który mało nie tarzał się po ziemi ze śmiechu.
- Nie wydaje mi się Lisanna... –  Powiedziałam jej podczas śmiania się wraz z Natsu i Grayem i innymi, którzy siedzieli z nami przy stoliku ( tzn. standard). Wytarłam łzę z oka i przytuliłam się do Jellala, który uśmiechał się zadowolony z małym rumieńcem na twarzy.
- „Erza, Tu Loke. Czekam na Ciebie na drugim piętrze mam wiadomość od Lucy.” – Usłyszałam w głowie głos Lokego. Spojrzałam w górę na drugie piętro i zauważyłam złotą iskierkę w ciemnym kącie korytarza prowadzącego do biura Mistrza. Wstałam szybko z miejsca zaskakując trochę chłopaków.
- Spokojnie, zaraz wrócę. Zajmijcie się Lisanną. Mam jakieś dziwne przeczucie. – Powiedziałam i uśmiechnęłam się do nich i ruszyłam schodami na gorę. Weszłam w korytarz i zauważyłam Lokego z listem w ręku.
- Loke? – Zapytałam, aby zwrócić jego uwagę gdyż stał do mnie plecami. Odwrócił się i uśmiechnął do mnie.
- Witaj Erza. Przepraszam, że tak nagle. – Powiedział uprzejmie i podał mi list. Wzięłam go do ręki. Popatrzyłam na Lokego zmartwiona.
- Czy coś się stało? Coś z Lucy? – Dopytywałam się modląc się w duchu do Mavis, aby wszystko było dobrze. Uśmiechnął się. Jego uśmiech mnie uspokoił.
- Spokojnie Erza, spokojnie. Lucy ma się dobrze… szczerze mówiąc jak nigdy… - zaśmiał się Loke. – Będę się już zbierał. Trzymaj się. – Powiedział swoje pożegnanie i pomachał do mnie zanim zniknął w złotym pyle. Schowałam list do kieszeni spodni i zeszłam na dół. To, co zastałam to to, że znów więzili Lisannę w runach. Zeszłam po schodach i od razu pojawił się przy mnie Jellal.
- Erza wszystko w porządku? – Zapytał i spojrzał na wystająca kopertę z kieszeni moich spodni. I spojrzał mi w oczy z uśmiechem. – Myślimy, że tym razem Ultear się uda doprowadzić do nas tą starą dobrą Lisannę. – Powiedział przytulając mnie pocieszająco, gdy staliśmy w tłumie przyglądając się Skupionej Ultear i lewitującej przed nią nieprzytomną Lisanną.
- Jellal przepraszam, ale potrzebuje pobyć teraz sama. Wiesz… List. – Powiedziałam patrząc na niego z nadzieją, że zrozumie. On skinął powoli głową w zrozumieniu. Ucieszyłam się bardzo uściskałam go i dałam mu buziaka w policzek. 
Odeszłam od niego cała rumieniąc się i usiadłam przy pierwszym lepszym stoliku z dala od wszelkiego zgiełku i ludzi. Wyciągnęłam kopertę, z której wyjęłam i rozłożyłam list. Zaczęłam czytać.

„Królestwo Fiore. 21. Luty x792

Droga Erzo.

Erza zmiana planów. Wracamy jutro z samego rana. Jestem już po treningach. Mam nadzieje, że będziesz czekać na nas na dworcu. Pociąg powinien dojechać do Magnolii o 9. Nie mogę się doczekać, kiedy się zobaczymy.

Całuję,
Lucy.”

Spojrzałam na list z wielkimi oczami i ogromnym uśmiechem.

„Boże kochaniutki~! Lucy wraca jutro. Tylko, że… o Mavis jej mieszkanie już zostało wynajęte! Gdzie ona będzie mieszkać skoro Natsu nie wie, że Lucy wraca?! Erza opanuj się! W końcu Ty jesteś kierownikiem "Fairy Hills". Możesz jej udostępnić jakieś ładne i wygodne mieszkanie.” Pomyślałam. 

Początkowo panikowałam, jeśli chodzi o powrót Lucy, ale później się uspokoiłam i uśmiechnęłam się tym bardziej na tą myśl.
- Jestem genialna~. – Pochwaliłam samą siebie z ogromnym uśmiechem. Wstałam, aby spojrzeć na zegar stojący pod ścianą obok stołu, przy którym siedziałam. I zanim się zorientowałam usłyszałam krzyki i wiwaty gildii. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam zdyszaną Ultear w ramionach rumieniącego się Freeda i Lisannę płaczącą w ramionach Mirajane i Elfmana.
Zauważyła mnie i zaczęła się trząść ze strachu. Chyba wróciła stara Lisanna. Schowała się za plecami Bickslowa.
- E-Erza-san… - Pisnęła ze strachu. Podeszłam do niej i pogłaskałam ją po głowie. Ona się uspokoiła i rozejrzała się po gildii i zmarszczyła brwi.
- E-Erza-san gdzie jest L-Lucy-san? – Zapytała nieśmiało, gdy rozglądała się po gildii. Laxus, ja i reszta spojrzeliśmy na nią wstrząśnięci.
- L-Lisanna? Ty nie pamiętasz… nic? – Zapytał ją Gray. Skinęła głową na to pytanie.
- Przepraszam, ale naprawdę nic nie pamiętam. Czy zrobiłam coś złego? – Zapytała z opuszczoną głową. My patrzyliśmy na nią współczująco.
- Lisanna. Lucy odeszła z gildii, ponieważ gildia przez 3 miesiące ją ignorowała z Twojego powodu, a później dowiedziała się, że Ty i Natsu zaczęliście być parą… i została zastąpiona Tobą w drużynie Natsu. - Powiedziałam do niej poważnym głosem, a ona spojrzała na mnie w szoku.
- J-ja? A-ale ja nawet nie lubię Natsu w ten sposób, aby być jego dziewczyną to było kiedyś, ale nie t-teraz! Mira-nee powiedziała mi, że między Natsu i Lucy-san jest jakaś wieź. I cieszyłam się z tego powodu, bo w Edolas ich odpowiednicy także byli ze sobą związani silną więzią. – Szlochała i padła na kolana płacząc jeszcze bardziej i głośniej. – Ja nawet nie wiem, co się stało… miałam przebłysk świadomości w czasie, gdy Natsu powiedział Lucy-san, że zastępują ją mną w zespole. Chciałam wtedy krzyczeć żeby tego nie robił, ale... Znów mnie zamgliło i znów zatonęłam w ciemności. – Wyjaśniła załamana.
- Już wiem, co się stało z Lisanną. – Odezwał się z drugiego pietra głos Mistrza. Spojrzeliśmy wszyscy w tamtą stronę. Stał na szczycie schodów z poważna miną.
- Wyjaśnij nam, Mistrzu. – Poprosiłam go. Westchnął i zszedł po schodach w naszym kierunku.
- Posłuchajcie, Lisanna przebywała w Edolas, przez co najmniej dwa lata. Różnica między naszym światem, a światem Edolas sprawiła zaburzenia w jaźni Lisanny. Dodatkowo jak wspomniała wam wcześniej w Edolas także był Natsu i Lucy. Widziała ich codziennie w tamtejszej gildii. Zawsze razem jak nasi Natsu i Lucy, nierozłączni. – Na co Natsu się zarumienił dorodnym rumieńcem. – To spowodowało, że w sercu Lisanny zaczęła rosnąć drzazga zazdrości i niepewności… i wieczny natłok pytań: Co będzie, gdy wrócę do domu? Czy Natsu będzie pamiętać o obietnicy? Czy na Earthland także w gildii Fairy Tail jest Lucy, która jest przy Natsu? Itp. W ten sposób budziło się w niej Alter-ego, ta zła i ciemnia strona Lisanny, która odbierała jej tą dobrą świadomość usypiając ją. Po powrocie z wyspy zaczęła działać na własną rękę. – Westchnął ciężko. – Teraz dzięki potrójnemu wysiłkowi Ultear mamy z powrotem naszą prawdziwą Lisannę i miejmy nadzieję, że Nasza Lucy wróci cała i zdrowa do domu. – Powiedział i lekko się uśmiechnął. Siadając na stołku barowym prosząc by Kinana nalała jemu piwa. Ja uśmiechnęłam się na niego i nagle sobie coś uświadomiłam. Spojrzałam na zegar i to była już 21.

- Cholera~! Zapomniałabym… - Krzyknęłam i złapałam się za głowę. – Przepraszam wszystkich, ale musze już się zbierać… Musze coś jeszcze załatwić. – Cmoknęłam Jellala w policzek i wybiegłam z gildii. - Oyasuminasai Minna~! – Krzyknęłam pożegnanie machając do wszystkich.

 „Zachowuję się trochę jak Lucy…” Zaśmiałam się do swojej podświadomości.

Dotarłam do "Fairy Hills" i znalazłam dla Lucy na parterze wspaniałe i duże mieszkanie z trzema pokojami, salonem, duża łazienką i kuchnią. „Będzie zadowolona” Pomyślałam. Nie będzie musiała biegać po schodach tym bardziej w jej stanie. Sprzątnęłam je i odpowiednio wykończyłam. Gdy skończyłam było po północy. Wykończona starając się po cichu wrócić do swojego mieszkania, aby żadna z dziewcząt mnie nie zauważyła i nie wypytywała mnie, co robiłam. Padnięta nie miałam już nawet ochoty na kąpanie i przebieranie w piżamę. Przemieniłam jedynie zbroję w wygodny dres i padłam na lóżko twarzą w poduszkę i od razu odleciałam.


Czas pominięty… Niedziela Rano, 22. Luty x792.

Obudziły mnie promienie słońca, które wtargnęły do mojego pokoju przez odsłonięte okno. Przewróciłam się na drugi bok, aby spojrzeć na budzik stojący na nocnej szafce przy moim łóżku. Otworzyłam leniwie oko i spojrzałam na zegarek.
- Ach, to tylko 7.00… - Wymamrotałam pod nosem chcąc już ułożyć się z powrotem wygodnie do snu, gdy nagle świadomość mnie uderzyła. – To już 7.00?! Za dwie godziny będzie Lucy w Magnolii… - Szepnęłam sama do siebie starając się nie krzyczeć. Westchnęłam szczęśliwie i wyskoczyłam z lóżka. Chwyciłam z szafy ręczniki i ruszyłam w stronę łazienki. Nalałam sobie do wanny gorącej wody i zaczęłam się szykować na spotkanie z moją przyjaciółką, która jest dla mnie jak młodsza siostra.

Czas pominięty…

Po kąpieli i śniadaniu ubrałam się w sukienkę, która kiedyś dostałam od Lucy na urodziny i ciepły płaszcz jak przystało na dany miesiąc. Nie chciałam nakładać zbroi, ponieważ jest twarda, a nie chciałabym zrobić Lucy krzywdy, gdy Bede chciała ją przytulic. Spojrzałam na zegarek w sypialni i stwierdziłam, że pora wychodzić, ponieważ jest już po 8. Nie chciałam się spóźnić. Szczęśliwa wybiegłam z "Fairy Hills" i poszłam w stronę dworca. Po drodze zastanawiałam się jak Lucy teraz wygląda i czy się zmieniła przez te 7 miesięcy. Nie obejrzałam się, kiedy… znalazłam się na dworcu kolejowym. Była godzina 8.50 Gdy stałam na stacji i czekałam niecierpliwie na pociąg.
- Uspokój się Erza… To tylko niecałe 10 minut… pieprzone 10 minut. – Mruczałam do siebie pod nosem besztając siebie za brak cierpliwości. Nagle usłyszałam komunikat…
- Szanowni Państwo, pociąg z Acalypha za chwile dojedzie na dworzec w Magnolii… Dziękujemy za cierpliwość i życzymy Państwu miłego dnia. – Wydobył się głos hostessy z głośników na całym dworcu. Siedziałam na ławce tupiąc w niecierpliwości i zimna nogami o chodnik. Zerknęłam na duży zegar, na którym była wyświetlona godzina 8.58 I w tym momencie usłyszałam gwizd lokomotywy wjeżdżającej na peron. Wstałam szybko na równe nogi. Byłam trochę zdenerwowana i podekscytowana za razem.

„To musi być pociąg Lucy…” Pomyślałam przekonując sama siebie. 

Pociąg zatrzymał się i zaczęli wychodzić z niego ludzie. Wyglądałam w tłumie niebieskiego Przekraczającego i blondwłosej dziewczyny. Niestety w tłumie nie zauważyłam nikogo takiego. Gdy ludzie się rozpierzchli z pociągu powoli wyszła piątka zakapturzonych osób, a za nimi leciały trzy Przekraczające. Oczy mi się powiększyły.

 „Przecież Lucy jest też Dragon Slayerem” Pomyślałam. Były one w niebieskim, szarym i białym kolorze.

Piątka nieznajomych i Przekraczające zaczęli się kierować w moją stronę. Podeszłam także w ich stronę i zauważyłam, że ten niebieski Przekraczający to... Happy.
- Jeżeli jest Happy to musi też być i Lucy… - Powiedziałam sobie i spojrzałam na nieznajomych. Osoba w środku zdjęła kaptur ukazując swoje blond włosy ze srebrnym pasemkiem z prawej strony jej pięknej twarzy. Jak zawsze była piękna. Bardziej dojrzalsza… zapewne ze względu na ciążę i treningi. Oglądając ją dokładnie zauważyłam duuży brzuch przed nią. Uśmiechnęłam się do niej ze łzami w oczach.
- Witaj Erza, cieszę się, że znów mogę Cię zobaczyć… - powiedziała tak samo wzruszona naszym ponownym spotkaniem. Podeszła powoli do mnie i uściskała mnie. Przez chwile bałam się ruszyć czy ją dotknąć ze względu na moją siłę i jej ciążowy brzuch, ale przełamałam się prędko i przytuliłam ja delikatnie szlochając razem z nią.
- Okaeri, Lucy… (Witaj z powrotem, Lucy…) - szepnęłam jej do ucha nadal ją tuląc.
- Tadaima, Erza… (Wróciłam, Erza…) - odpowiedziała i odrywając się ode mnie uśmiechnęła się szczęśliwie do mnie ukazując swoje kły. Spojrzałam po raz kolejny na jej brzuch. Pogłaskałam ją po nim i zaciekawiona zapytałam.
- Lucy… Twój brzuch jest taki ogromny, jesteś pewna, że to jedno dziecko? – Zapytałam uśmiechając się do niej. I poczułam podwójne kopniecie. Na co zachichotała.
- Nie, Erza… To bliźnięta. – Powiedziała chichocząc się do mnie, a mi szczeka opadła. Po chwili się pozbierałam i uśmiechnęłam się do niej ponownie. – Wiesz Erza, teraz też i Ty wiesz prócz Happyego, Star, Wolta i ICH. I niech tak pozostanie do rozwiązania. – Powiedziała uśmiechając się i wskazała na pozostałe cztery zakapturzone osoby. Spojrzałam na nią, a następnie na nich… oni zdjęli kaptury z głów i ukazali swoje twarze. Przede mną stanęły dwie piękne kobiety, które trochę przypominały mi Lucy i Wendy oraz dwóch mężczyzn przypominających mi trochę Natsu i Gajeela.
- Witajcie wy musicie być Stella i Grandeeney oraz Igneel i Metalicana. – Przywitałam ich i się grzecznie ukłoniłam. Na co oni się uśmiechnęli.
- Och, jaka grzeczna. Milo cię poznać, Ty musisz być Erza, prawda? Jestem Stella, ale mów Mi ciociu. – Powiedziała do mnie blondynka przypominająca Lucy. „Czyli to jest ciocia Lucy… bardzo miła.” Pomyślałam. – To jest przybrana mama Wendy, Grandeeney – powiedziała wskazując na niebiesko włosą kobietę. – A Igiego i Metalicany nie musze Ci chyba przedstawić. – Zachichotała, a ja wraz z nią.
- Witaj Erza jestem Igneel, ale możesz też mówić Mi wujku. – Podszedł do mnie czerwonowłosy facet, który przypominał mi z wyglądu Natsu. 

„Tak, to musi być Igneel…” Zachichotałam w myślach patrząc na niego i skinęłam głową.

- Oczywiście, wujku. – Powiedziałam grzecznie. Nagle podleciał do mnie Happy i mnie przytulił.


*.*.*


C.D.N.



wtorek, 14 października 2014

Rozdział 9. Prawda o rodzeństwie Heartfilia i List do Erzy.

W poprzednim rozdziale:

- Cz-czekaj Laxus. C-chcesz nam p-powiedzieć, że Wasza c-ciocia jest s-smokiem? – Zapytał jąkając się, Gray.
- Tak Gray. Stella Drayer, starsza siostra wujka Ivana i mamy, a teraz Stella D. Dragneel. – Wyjaśnił. A ja zakrztusiłem własną śliną słysząc to, co powiedział Laxus. 

A Gray spojrzał na mnie. I brechą niepohamowanym śmiechem.

- Bwahahaha… Twoja macocha i ciotka Lucy to jedna osoba hahaha, a raczej smok! - Gray śmiał się trzymając się za brzuch.
- Zamknij się kostko lodu! – Warknąłem rażąc go zabójczym wzrokiem. I mało się nie pobiliśmy. 

Zatrzymała nas Erza, ale nie posłała nam swojego zabójczego spojrzenia tylko intensywnie się wpatrywała w Laxusa.
- Mógłbyś nam to wyjaśnić Laxus? – Poprosiła go łagodni. Na co Laxus skinął głowa w zgodzie.


*.*.*

Gildia Fairy Tail.


Wszyscy w gildii zatrzymali się na noc, aby dyskutować na o tym, co niedawno się dowiedzieli… W rodzinie Laxusa i Lucy jest smok… Nikt przebywający tam nie słyszał krzyków Lisanny dochodzących z piwnicy, ponieważ Freed z Levy napisali runy powodujące blokadę dźwięków dochodzących z piwnicy po wyjściu Bickslowa stamtąd. 

Także nikt nie zauważył, że nastał już następny dzień. Przesiedzieli w gildii cały dzień i noc dyskutując i słuchając siebie nawzajem.


Dziś, czyli godzina 4. Rano, 21. Listopada x791. Mijają trzy miesiące od odejścia Lucy z Gildii.

- Laxus skoro Wasza ciocia jest gwiezdnym smokiem, a Lu-chan jest magiem z magią gwiazd? To ma coś wspólnego ze sobą, ne? – Zapytała Levy spoglądając nieśmiało na Laxusa wyczekując jak wszyscy jego odpowiedzi..
- Tak, nasza babcia była pełnokrwistym smokiem. Smokiem Galaktyki, Nova. Smoki, które żyją w zgodzie z ludźmi mają możliwość przemiany w ludzką postać. Przebywając wśród ludzi i w ludzkiej postaci… W ten sposób spotkała dziadka, zakochała się w nim i stał się jej „Bratną”. Z ich związku urodziło się troje dzieci: Stella, Ivan i najmłodsza nasza matka - Layla. Stella, jako najstarsza z dzieci odziedziczyła geny matki tym była smokiem, rodząc się w gwieździstą noc stała się smokiem gwiazd. Za to Ivan miał geny dziadka. Mama okazała się być wyjątkowa i odziedziczyła geny w połowie babci, w połowie dziadka. Gdy Lu odeszła wszedłem na strych z nadzieją, że odnajdę coś, co pomoże mi w sprawie zablokowanych wspomnień. I znalazłem… Stary pamiętnik babci Novy. Przeczytałem go dokładnie szukając wskazówek. W ten sposób dowiedziałem się ciekawych rzeczy o mnie i mojej siostrze. Babcia kiedyś zapisała w swoim pamiętniku: 

„(…) dzieci Layli będą pełnoprawnymi Dragon Slayerami mając więcej niż 30% krwi smoka. Makarov, Mavis liczę, że będziecie mieli na nich oko. Layla i Stella wiedzą, co muszą zrobić, gdy nadejdzie czas ZAGROŻENIA...”

Zrobiłem badania na ten temat i właśnie niedawno otrzymałem wynik. Okazuje się, że mam 50% smoka i założę się, że Lucy ma także. Pewnie sie zastanawiacie dlaczego my także mamy 50%? - i sluchajacy pokiwali w zatwierdzeniu głowami. - Ponieważ Nasz ojciec także był smokiem. Smokiem BŁYSKAWIC, Jude. – Laxus zakończył swój wykład. Wszyscy, którzy słuchali tego stali tam oszołomieni ilością wiadomości i ogólnie nie spodziewali się takiego obrotu spraw.


Pov. Natsu

„Lucy jest w połowie smokiem?” Przetwarzałem sobie w głowie wszystko, co powiedział Laxus przed chwilą. „Ale co teraz?” 

Rozejrzałem się po gildii i patrzę, że nie tylko ja jestem w szoku. Nagle usłyszałem kroki od strony schodów i zauważyłem Mistrza.

- To prawda bachory. Jude był także smokiem jak Stella w rodzinie Heartfilia. Tylko, że pewnego razu po prostu, gdy był w postaci ludzkiej i chciał się znów zmienić w swoja smoczą postać, nie mógł z nieznanych powodów… Niestety utknął w ludzkiej postaci. Ale mimo wszystko nie załamał się z tego powodu. Gdy Laxus się urodził zapowiedział sobie, że jego syn będzie Dragon Slayerem jego elementu. Nie poddał się i trenował Laxusa na Dragon Slayera Błyskawic. I tak było. Później, gdy Laxus miał 5 lat urodziła się Lucy. Layla postanowiła nauczyć ją magii posiadacza Gwiezdnych Kluczy tak jak siostra Jude, Helena uczyła magii Ciał Niebieskich Jellala, która ma wiele wspólnego z magią Layli i Lucy. 
Lucy nie pamiętała Stelli aż do dnia dzisiejszego… Teraz zapewne Stella trenuje Lucy na Gwiezdnego Dragon Slayera. – Powiedział Mistrz i uśmiechnął się spod wąsa. - Lucy jak mi wiadomo może nauczyć się więcej niż jednego elementu Dragon Slayer magii. A skoro jest ze Stellą i Igneelem to także musi być z nimi Grandeeney i Metalicana. Ta czwórka zawsze trzymała się razem plus Layla i Jude.– Powiedział i naszło go na wspomnienia. - Och pamiętam jak Stella była w wieku Laxusa i przychodził do niej młodzieniec z czerwonymi włosami w tym samym wieku. Inteligentny i sprytny, ale także lekkomyślny i destrukcyjny jak Natsu. – Śmiał się radośnie. Od razu wiedziałem, że to Igneel. Jak byłem mały Igneel często się zmieniał przy mnie w człowieka i miał czerwone włosy. I zaśmiałem się do siebie do siebie.
- Tak… Jii-jii to musiał być w takim razie Igneel. – Zaśmiał się Laxus. Pokiwałem głowa w uznaniu.
- Za to Stella przypominała starsza wersje Lucy. Była słodka i tak samo inteligentna. Och, pamiętam ile razy razem z Laylą wyprowadziły Ivana na manowce podczas gier i w ogóle haha… - zaczął wspominać dawne czasy i śmiać się. Na co my się uśmiechaliśmy w zadowoleniu na Mistrza i także przyłączylismy się do śmiechu, bo to naprawdę było śmieszne. Jak to możliwe, że Ivan duży i zły facet mógł dać się wykiwać swoim dwóm siostry?

- Mistrzu mówią, że Lucy jest idealną kopią matki. Co ty o tym sadzisz? – Zapytała zaciekawiona Erza.
- Wiesz Erza, z zewnątrz jest idealna… oczy, włosy, skóra… wszystko jak Layla. Tyle, że jest odrobine wyższa i jej kobiece walory… Ekom... Są bardziej wyeksponowane niż u mojej najmłodszej córki. – Powiedział z delikatnym rumieńcem z zakłopotania musząc porównywać córkę i wnuczkę. – Wiecie Layla była drobna, jeśli chodzi o te części ciała. – Mówiąc to zarysował dłońmi w powietrzu krągłe kształty wyimaginowanej figurze kobiety na wysokości klatki piersiowej i bioder. 

Moje oczy się rozszerzyły na to… zarumieniłem się delikatnie i krzyknąłem.
- Jii-chan! Przestań! – Byłem trochę rozdrażniony tym, że musieliśmy rozmawiać o kobiecych walorach Mojej Lucy przy wszystkich zboczeńcach gildii. Mistrz zachichotał. A dziewczyny zaczęły piszczeć.
- Ktoś tu jest zaborczy~! – Mira zapiszczała drażniąc mnie na ten temat. Na co fuknąłem krzyżując ręce na klatce piersiowej i odwracając głowę, aby ukryć szkarłatny rumieniec.
- Dobrze kontynuuj mistrzu… - Powiedziała cicho chichocząc z tego Erza.
- Dobrze, jeśli chodzi o inteligencję i ogólnie charakter… cóż mógłbym powiedzieć ze jest mieszanką… Layli i Jude. Laxus także tylko, że hmm… Trochę więcej jest tego Jude niż Layli. – Zachichotał. Laxus za to zaczął się dąsać z rumieńcem na policzkach na to, że był wspomniany.
- To prawda Lucy-chan jest idealna pod każdym względem. – Powiedzieli jak fani jednocześnie Makao i Wakaba pompując piesci w powietrze i obejmujac sie nawzajem ramionami.
- Dobra bachory koniec przesłuchania. Powiem tyle, Moja wnuczka jest gwiazdą, która spadla gdzieś poza nasz zasięg. Jednak czuję, że ta gwiazda wróci i znów zaświeci w Naszej gildii… Wkrótce… - Powiedział puszczając nam oczko odchodząc z powrotem do swego biura.

Ja, Erza, Jellal, Gray, Juvia, Wendy, Gajeel i Levy usiedliśmy przy jednym stoliku i rozmawialiśmy. Nagle pojawiła się z kłębu różowego dymu… *Puff* Aries.

- Gomen'ne (Przepraszam), Erza-san mogę Cię prosić na chwilę? Gomen'ne sai. – Poprosiła nieśmiało Erzę. Erza spojrzała na nią zmartwiona, a później na mnie jakby bała się, że coś się stało i jak zareaguję. Od razu wyrwałem się z miejsca przestraszony, że coś jest nie tak z Lucy.

- Aries? Co Ty tu robisz?! Czy coś się stało Lucy?! – Zapytałem ją przerażony i napięty.
- N-nie Natsu-sama wszystko jest w jak najlepszym porządku. Teraz odejdę z Erza-san. Gomen'ne. – Powiedziała i wyszła z Erzą z gildii. Zastanawiałem się, po co przybyła. Usiadłem na swoim miejscu i westchnąłem sfrustrowany zaciskając pięści na moich różowych włosach.

-Dlaczego Aries dała Ci przydomek "-sama" gdy do nas mówi "-san"? - Zapytał mnie z zamieszaniem na twarzy jakby nie rozumiał o co chodzi. Ja za to wzruszyłem na to ramionami. 

Tym razem zaświeciło przed naszym stolikiem złote światło z którego wyłonił się Loke.
- A ty co tu u diabła robisz? Przed chwilą Aries się zjawiła i zabrała Erzę. - Zapytał zdziwiony Gajeel. Na co Loke zaśmiał się pod nosem i poprawił nonszalancko swoje okulary na nosie.
- Heh. Wiem, że Aries jest tutaj... I jestem tutaj z własnej woli. Nie korzystam z mocy Księżniczki. Po prostu usłyszałem pytanie Graya i pomyślałem, że wpadnę na małą pogawędkę. - Zadrwił Loke i spojrzał na mnie.
- Nie masz nic przeciwko, Natsu-sama~? - zapytał z lekko przymrużonymi oczami na mnie. Podkreślił ironicznie "-sama". C mu nie pasowało we mnie. Przyjrzałem się jemu dokładnieSpojrzałem jemu w oczy i mogłem w nich dostrzec żal i ból.
- Co masz do mnie Loke? Co Tobie zrobiłem że masz taki żal do mnie? - Zapytałem wprost z powagą w moim głosie i na twarzy. Co zaskoczyło moich towarzyszy i Lokego.
- Pytasz o co mam żal do Ciebie? Czy naprawdę jesteś taki głupi czy Twój smoczy wzrok ci szwankuje? O moją Mistrzynię, Moją wybawicielkę, Moją Lucy! Odebrałeś mi ! Straciłem jej miłość, bo Ty jako wielki i groźnie ziejący ogniem smok postanowiłeś oznaczyć moją Księżniczkę i nie grac grą fair play. Kochałem Ją odkąd mnie uratowałakochałem ją bez względu na wszystko. A Ty mi  odebrałeś. Byłem z nią od tamtej pory gdy dowiedziała się, że jesteś z Lisanną mimo, że ją oznaczyłeś. Nawet nie wiesz jak było mi ciężko patrzeć jak ona cierpi przez kogoś takiego jak Ty. Odkąd opuściła Magnolię bylem z nią cały czas. Pewnego dnia gdy zatrzymaliśmy się w hotelu w Hargeon. Poszła spać, a ja nad nią czuwałem... - Na początku nie zauważyliśmy że płakałPłakał jak małe dziecko. - ... O mało nie umarła podczas snu. Ledwo ją wybudziłem. Krzyczała w agonii i w pewnym momencie krzyknęła: "Lisanna Nie~!" więc domyśliłem się co się dzieje i spróbowałem wniknąć w jej sen, ale nie mogłem aż nagle roznosi się głos Lisanny po pokoju hotelowym mówiący: " Tylko wróć do Fairy Tail, a dowiesz się jak smakuje naprawdę śmierć!"! Lisanna chciała ją zabić, Natsu! Zabić! A tym bardziej gdy Lucy jest w tym stanie w jakim jest... - Ostatnie zdanie wyszeptał jakby chciał to powiedzieć do siebie, a następnie, gdy Wendy z Gajeelem i Jellalem odchrząknęli zatrzasnął dłoń na ustach.

- O czym Ty mówisz Loke?! Co masz na myśli mówiąc o stanie Lucy?! Powiedz Mi! - Warknąłem już irytowało mnie to wszystko. wszyscy coś przede mną ukrywali! Spojrzałem po wszystkich. Jellal, Gajeel, Wendy i teraz Loke nabrali wody w usta.
- Co wy przede mną ukrywacie?! - krzyknąłem zły na Nich.
- Przykro mi Natsu-sama nie mogę powiedzieć. Dowiesz się niebawem... Sam. - Powiedział Loke wycierając łzy z policzków i zniknął w złotym jasnym świetle. Po tym do gildii weszła Erza. W tedy poczułem napięcie w całej hali.


Pov. Erza


Wyszłam z duchem Lucy na zewnątrz z gildii. Byłam zdezorientowana i nie wiedziałam, co o tym wszystkim myśleć. Spojrzałam na nią wyczekująco. Ona skłoniła się i wyjęła z torebki list.

- Erza-san, Lucy-sama nie może za bardzo przywoływać nas podczas ciąży. Dlatego wysłała mnie abym dostarczyła ten list, ponieważ jako jeden ze złotych kluczy zużywam najmniej jej mocy poza Geminni. Gomen'ne. –  Powiedziała. Skinęłam głową w zrozumieniu.
- Nie martw się Aries, to jest w porządku. Ale powiedz mi, co tam u Lucy i jak się czuje? Czy na pewno jest wszystko ok? Nie powiedziałaś tego, że jest w porządku tylko ze względy na to by Natsu się nie martwił? – Zapytałam ciekawa i zmartwiona.
- Lucy-sama ma się świetnie, mimo wszystko. Brzuch ma okrąglutki jak piłeczka. – Zachichotała szczęśliwa z powodu swojego Mistrza. - Nauczyła się już dwóch elementów Dragon Slayer magii. Ogień i żelazo. Myślę, że więcej się dowiesz z listu. Ja już odejdę, aby nie przesilać mocy Lucy-sama. Do zobaczenia Erza-san. – Powiedziała swoje pożegnanie i rozpłynęła się w różowym obłoczku.

Za to ja wróciłam do gildii. Wszyscy spojrzeli w moją stronę oczekując aż zacznę mówić.
- Fałszywy alarm, Lucy ma się dobrze. – Powiedziałam z ogromnym uśmiechem na twarzy. Po gildii rozniosło się westchnienie ulgi, na co zachichotałam. – Plus… – zatrzymałam się na chwilę, aby spojrzeć na wszystkich. - W ciągu 2 miesięcy nauczyła się dwóch elementów Dragon Slayer magii. – Powiedziałam i usmiechnela się z zadowolenia i dumą, gdy zauważyłam spadek szczek u wszystkich w gildii.
- C-co Ty mówisz Erza, Lucy? Tak szybko? – Zapytał się Gray zaskoczony.
- Dragon Slayer magia jest trudna i nie można się jej nauczyć w miesiąc jednego elementu, a Luce w dwa miesiące ogarnęła dwa elementy. Wow! – Powiedział Natsu. Było w jego głosie słychać mieszankę zaskoczenia, dumy i podziwu.
- Nie zapominaj Natsu, że ona nie jest byle, jakim Dragon Slayerem. Jest w połowie smokiem. Więc jest to dla niej możliwe tak samo jak absorbcja obcego elementu, u ciebie, gdy połączyłeś mój element z Twoim. – Wyjaśnił Laxus z ogromnym uśmiechem na twarzy. Najwidoczniej cieszył się z powodu siostry. Odwróciłam się od nich plecami i miałam odejść. W połowie pierwszego kroku ktoś zawołał do mnie i zatrzymałam się.
- Oi Erza! Ale powiedz nam jeszcze, które to elementy, a nie już odchodzisz… - Powiedział zaciekawiony Gajeel siedzący z Levy na jego kolanach.
- Ach, tak. To ogień i żelazo. – Powiedziałam jakby od niechcenia i się uśmiechnęłam.
- Och, to Igneela i Metalicany elementy. – Zapiszczała podekscytowana Wendy. Natsu stanął dumny, że Lucy opanowała jego magię i mimo zadumy i powagi na twarzy wiedziałam, że cieszył się w duchu jak małe dziecko. Nagle sobie coś przypomniałam, gdy tak stałam i patrzyłam na niego. Wyciągnęłam z zadowoleniem kopertę z listem od Lucy zapominając, że najbliżej mnie stoi Natsu ze wszystkich Dragon Slayerow, który zaciągnął się zapachem zachowanym na liście. Wciągnął powiew zapachu Lucy. Ale chyba coś się jemu nie spodobało, bo zmarszczył brwi.

- Cos się stało Natsu? – Zapytałam zaciekawiona.
- Erza ten list… Jest na nim zapach Lucy, ale on jest zmieszany z jakimś innym zapachem jak cynamon i popiół z drzewa sandałowego. Nie znam tego zapachu. – Powiedział marszcząc brwi podrażniony jakby zazdrosny i smutny. Nadal marszcząc brwi. Stałam zszokowana gapiąc się na niego.

„Czy on naprawdę nie zna swojego zapachu czy on naprawdę jest aż tak głupi?” Zastanawiałam się, gdy odszedł do Graya i Juvii, którzy stali niedaleko nas.

 Nagle usłyszałam obok siebie śmiech. Podszedł do mnie Gajeel z Wendy.
- Nie jest głupi po prostu zapomnieliśmy Ci powiedzieć, że Dragon Slayer nie zna własnego zapachu. Dlatego Salamander tak zareagował. – Wyjaśnił mi po cicho Gajeel. Spojrzałam to na Gajeela to na Natsu.
- Czy ja to powiedziałam na głos? – Szepnęłam do Wendy. Ona za to się zachichotała i skinęła głową. I strzeliłam sobie facepalm.
- Jak już mówiłam Natsu-san ma taki zapach. – Szepnęła do mnie Wendy. Laxus stał z niejasnym spojrzeniem na Natsu, a następnie wzruszył ramionami i wyszedł z Mirą z gildii. Ostatnio często wychodzili razem.

Odwróciłam się do Natsu i zauważyłam u niego także mało zrozumiały wyraz twarzy. Westchnęłam.

- Chodź Natsu, usiądźmy gdzieś na uboczu i powiemy Ci, o co tu chodzi. – Powiedziałam, a on skinął głową i poszliśmy do najdalej położonego stolika od wszystkich ludzi. Reszta członków gildii albo porozchodziła się do domów albo robiła swoje. My usiedliśmy przy stole i Natsu naprzeciwko nas. Siedział w napięciu i spoglądał na nas wyczekująco.
- No to słucham. Co macie mi do powiedzenia? – Powiedział trochę niecierpliwie, a z jego tonu było można wyczuć napięcie.
- Pytałeś Natsu, dlaczego zapach Lucy jest zmieszany z tym innym zapachem… - Zaczęłam, a później spojrzałam na Gajeela.
- Widzisz Ogniogłowy… Dragon Slayer czy Smok Oznaczając „Bratnią” i… - W tym momencie natychmiast zakryłam niewinne uszy Wendy. Dając znak Gajeelowi poprzez skiniecie głową, aby kontynuował. – I uprawiając z nią sex, czyli inicjując krycie pozostawia na niej swój zapach, który miesza się z jej/ jego zapachem. – Dokończył rumieniąc się trochę tak jak ja i Natsu, a ja odsłoniłam uczy Wendy i posłałam jej uśmiech, który mówił, że pora, aby wypowiedziała swoją kwestię.
- A ty Natsu-san jak każdy Dragon Slayer nie wiesz, jaki jest Twój zapach… - Następnie odezwała się Wendy. – A my wiemy, że oznaczyłeś Lucy… - Spojrzał na nią z uniesionymi w zaskoczeniu brwiami.
- T-to, jaki jest Mój z-zapach? – Zapytał jąkając się i rumieniąc trochę zakłopotany, aby rozmawiać z nami na taki temat. 

„Jakbyśmy my nie byli…” Pomyślałam sarkastycznie i przewróciłam oczami.

- E-eto… Właśnie o to chodzi, że Twój zapach jest zapachem cynamonu i popiołu z drzewa sandałowego. – Wyjaśniła jemu rumieniąc się wściekle Wendy. Natsu także się zarumienił.
- Teraz wszystko jasne? – Zapytałam go trochę zirytowana tą sytuacją. On skinął powoli głową patrząc się na list w moich dłoniach. – W takim razie idź do domu i się uspokój… Ludzie, co ja się z Tobą mam Natsu. - Powiedziałam wstając i kręcąc w niedowierzeniu głową. - Ja także będę się już zbierać do Fairy Hills. Dziękuję Wendy, Gajeel. I dobranoc waszej trójce. – Pożegnałam się z nimi i poszłam pożegnać się z Jellalem. Gdy to zrobiłam wyszłam. 

Szlam zimowym jesiennym rankiem, ponieważ nie było jeszcze południa ulicami Magnilii i całą drogę wpatrując się w list. Gdy dotarłam do swojego mieszkania w żeńskim akademiku szybko usiadłam na łóżku. Otworzyłam list. Zaczęłam czytać.

„ Królestwo Fiore, 21 listopada x791

Kochana Erzo.

Na samym początku chcę Ci podziękować za opiekę nad Natsu. O Laxusa, Gajeela i Wendy się nie martwię tak jak o Niego, ponieważ wiem, że dadzą sobie rade. Będąc Dragon Slayerem dowiedziałam się, co to znaczy odczuć, gdy „Bratnia” jest gdzieś daleko, ale nie przy Tobie. 
Pewnie już Ci Aries powiedziała. Opanowałam dwa z czterech elementów Dragon Slayer magii. Aktualnie jestem w trakcie treningu ze Stellą. Nie martw się… Zanim urodzę zdołam opanować wszystkie cztery. Erza, piszę do Ciebie, ponieważ przemyślałam wszystko na spokojnie przez te miesiące i myślę, że nie mogę przestać kochać Natsu… Mimo wszystko nie mogę, mimo że jest Baka i w ogóle to kocham go jak głupia. W dodatku noszę pod sercem owoc tej miłości, mimo że było to przypadkowe. 
Podjęłam decyzję, Natsu powinien wiedzieć, że zostanie ojcem. Także chcę wrócić do gildii i urodzić w naszym szpitalu. Chcę by był przy mnie w tym dniu, gdy w końcu nadejdzie. Chcę także mieć Was wszystkich przy sobie w tym dniu. Odliczam minuty, godziny i dni do powrotu. Do Magnolii. Z niecierpliwością czekam tego dnia, kiedy wrócę do Was, do domu… do Fairy Tail. A najbardziej do Ukochanego. Nie martw się o mnie. 
Mam wspaniałą opiekę, Grandeeney i Stella mnie rozpieszczają, a już nie wspomnę o Igneelu. Skacze wokół mnie jakbym była jajkiem. Hehe. Erza… Tęsknie. I będę wdzięczna, jeśli odpiszesz mi na pewne pytanie. Erza będziesz odliczać dni do mojego powrotu? To będzie za 5 miesięcy od dzisiaj. Jeśli tak to czy wyjdziesz po mnie na dworzec? Chcę zrobić gildii niespodziankę, a w szczególności dla Natsu. Tylko Ty wiesz, kiedy wracamy. Teraz będę kończyć. Wypowiedz trzy razy „Lucy”, gdy odpiszesz na list, a sam się przeniesie do mnie.

Całuję,
Twoja kochająca przyjaciółka i „siostra”

Lucy.”

Płakałam ze szczęścia czytając ten list. Lucy, Lucy wraca do domu. Tak się cieszę.

- Na pewno mam zamiar odliczać dni do Twojego powrotu Lucy. Pomogę Ci, nie martw się kochana. Hah… A co do niespodzianki. To na pewno Gildia będzie zaskoczona… Nie tylko Twoim powrotem, ale i Twoim wyglądem. – Powiedziałam do listu i uśmiechnęłam się pod nosem. Byłam tak podekscytowana.

Odpisałam na list i zrobiłam tak jak mnie Lucy poinstruowała w liście. Wypowiedziałam trzy razy jej imię. I list zniknął.
- To będzie długie 5 miesięcy. Nie mogę się doczekać. – Powiedziałam ziewając i wyszłam przygotować się do snu. Musiałam się przespać. Potrzebowałam snu.

*.*.*


C.D.N.