W pewnej wysoko w górach
jaskini gdzieś na Earthland w królestwie Fiore. Cztery 20 metrowe smoki
obserwują za pomocą tafli wody w jeziorze wydarzenia w pewnej gildii, której niektórzy
członkowie niedawno wrócili cali i zdrowi po incydencie z Acnologią z przed 7
lat.
Tak to już 7 lat, gdy zaginał po nich słuch, kiedy wyruszyli na egzamin próby
na magów „S-Klasy”. A dokładnie po zespole „Tenrou Jima” z gildii Fairy Tail.
Pierwszy głos zabrał
dobrze zbudowany z rogiem na nosie, blizną nad okiem i czerwono-pomarańczowymi łuskami
i czarnymi oczami smok:
- Taaak… jednak żyją i
nie zmienili się ani trochę… Hahna… - zaśmiał się serdecznie na obraz
pokazujący chłopaka z różowymi włosami i białym szalikiem w łuski na szyi,
który akurat siedział i śmiał się z piękną blondynką przy barze obserwując imprezujących
ludzi w gildii.
- Och spójrz Igneel,
czy to nie Natsu? Och Kochanie, ona jest przepiękną panienką. Wyglądają słodko
ze sobą. – Chichotała łagodnym głosem koło niego piękna smoczyca o złotych połyskujących
łuskach i brązowych oczach. Wskazywała pazurem na obraz blond dziewczyny rumieniącej
się na głupkowatą uwagę niebieskiego latającego kota.
- Oczywiście Stella.
Jest piękna. Jak jej matka. Idealna podobizna. – Odpowiedział kolejny łagodny
kobiecy glos. Tym razem to była smoczyca o błękitnych łuskach i granatowych
oczach.
- Tak Grandeeney, to
prawda… Twoja Wendy też rośnie jak na drożdżach. Niedługo będzie tak samo
piękna jak córka Layli.– Zaśmiał się Igneel.
- Jak Banny-girl? Spójrz
na mojego Gajeela jest silny i widzę ze zerka na pewną uroczą damę. Drobniutka,
ale urocza. Giihii… - zachichotał Metalicana. Smok o srebrno-czarnych łuskach i
metalicznych skrzydłach, a jego oczy czerwone, szczerzył się głupkowato.
- Metalicana! Ona ma na
imię Lucy! LUCY! – Warknęła na niego Stella. Najwyraźniej nie podobała jej się
ta ksywka dla tej dziewczyny. – Poza tym niedługo nadejdzie czas, gdy będę ją ponownie
szkolić i stanie się w pełni Gwiezdnym Dragon Slayerem nie tylko Magiem
Gwiezdnych Duchów jak moja najukochańsza Imouto, Layla. – Powiedziała tym razem
spokojniej i czule na wspomnienie mocy jej młodszej siostry i siostrzenicy, przyglądając
się zatrzymanemu nagraniu pięknego uśmiechu Lucy, która lśniła w tej gildii tak
jasno jak Gwiazda.
- Na pewno Kochanie,
ale martwię się, że życie się przewróci do góry nogami tej biednej dziewczynie…
za to los przyprowadzi ją niedługo do nas. – Powiedział Igneel i potarł łbem
swoją partnerkę w pocieszającym geście.
- Ciocia tęskni i kocha
Cię, Lucy. – Wyszeptała Stella tuląc się do Igneela zanim obraz zamigotał i zgasł.
….
Kawaii :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział @_@
Mam nadzieję, że szybko się pojawi *_*
Ale się napaliłam!
OdpowiedzUsuń