środa, 10 września 2014

Rozdział 4. Kuzyn...

W poprzednim rozdziale:

- A cała nasza trójka wie, że nie przez przypadek Natsu-san oznaczył Lucy-san, jako swoją „Bratnią” to musi coś znaczyć… - Powiedziała trochę radośniej Wendy.
- Na pewno… - Powiedziałam uśmiechając się lekko do niej i Gajeela.
- A ja nauczę tą żmiję, co to znaczy zadzierać Naszą Lucy… Giihi… - Wyszczerzył się Gajeel.
- Zagramy w rzutki? Gajeel-san? – Zapytała Wendy z przerażającym uśmiechem. Co wywołało nawet u mnie dreszcz.
- Potrzebujecie celu, tarczy do rzutek… - Odezwał się za nami męski głos. Odwróciliśmy się i zauważyliśmy w bramie trzy zakapturzone osoby. Podeszli bliżej i zdjęli kaptury. My siedzieliśmy jak wryci… pierwsza otrząsnęłam się z szoku.


*.*.*


Pov. Erza

- J-Jellal… - wstałam i rzuciłam się jemu w ramiona. Szlochałam jak małe dziecko. – Tęskniłam. – Wyszeptałam. I oderwałam się od niego. Spojrzeliśmy na siebie nagle ktoś odchrząknął. To była Ultear.
- Och, przepraszam. Witajcie Ultear, Meredy. – Przywitałam je, uśmiechając się do nich lekko.
- Co wy tu robicie Jellal-san? – Zapytała zaciekawiona Wendy wychodząc zza mnie.
- Och, witaj Wendy. No chcieliśmy podzielić się dobrą nowiną, że zostaliśmy uniewinnieni przez rade i chcielibyśmy dołączyć do gildii, w której jest moje kuzynostwo i ukochana. – Powiedział i przyciągnął mnie do siebie chwytając mnie w talii. Co wywołało u mnie rumieniec i chichot od Meredy i Ultear.

- Hę? A kto jest tutaj Twoimi kuzynami? – Zapytał go podejrzliwy Gajeel. Także patrzyłam na Jellala zaciekawiona. Spojrzał na mnie zdziwiony.
- Och, Erza nie mówiłem Ci? – Zapytał. Ja pokręciłam głową na „Nie”. On westchnął.
- Dobra, póki moje kuzynostwo miało zablokowaną pamięć nie wspominałem o tym. Mojej matki panieńskie nazwisko jest Heartfilia. – Powiedział z poważnym wyrazem twarzy i dumnie. Patrzyliśmy na niego w szoku, za to on kontynuował.

- Rodzina Fernandes i Heartfilia są powiązane ze sobą. Jude Heartfilia był starszym bratem mojej matki Heleny H. Fernandes. W ten sposób moimi kuzynami są Laxus i Lucy D. Heartfilia. Przybyłem tu, aby się z nimi spotkać, a także chcemy dołączyć do Gildii. – Powiedział i się uśmiechnął. Ja zakryłam twarz dłońmi czując, że łzy napływają mi do oczy i nie chciałam tego pokazać Jellalowi. Nie wytrzymałam cała zaczęłam drżeć z emocji.
- E-Erza? Erza, dlaczego płaczesz? Coś się stało? – Zapytał zaniepokojony Jellal przytulając mnie.
- Żebyś wiedział Jellal, żebyś wiedział… - Westchnął Gajeel kręcąc głową ze smutkiem.
- Erza-san, Gajeel-san… Jako, że Jellal-san jest kuzynem Lucy-san… musi wiedzieć… - Powiedziała smutna Wendy.

- Tak wiem Wendy. On będzie wiedział, ale Laxus nie może wiedzieć… I tak za dużo przeżył… dowie się w swoim czasie. – Westchnęłam wychodząc z ramion Jellala i siadając przy stole z Gajeelem i Wendy. Jellal, Ultear i Meredy podążyli za nami. Gdy usiedli spojrzeli na nas wyczekująco.
- Erza, o co chodzi? Co to ma wspólnego z Lucy-chan? – Zapytał Jellal.
- Widzisz, Jellal… Dziś się wiele wydążyło w nocy… Wiele faktów wyszło na jaw i ogóle… Lucy… Ona uciekła z gildii… Odeszła. – Powiedziałam załamującym się głosem. Jellal chciał coś powiedzieć. Ale zatrzymałam go zanim zdarzył wydać z siebie jakikolwiek dźwięk.
- Daj mi skończyć. – Powiedziałam a on skinął głową. – … Mistrz odblokował pamięć Laxusa, cała gildia była w szoku, bo nie wiedzieliśmy ze Laxus i Lucy są rodzeństwem, po tym jak odblokował jemu pamięć dowiedzieliśmy się, że Lucy opuściła gildię… a to jest jeszcze bardziej skomplikowane. Z niewiadomych powodów zaczęliśmy ją ignorować odkąd wróciliśmy z wyspy. Wszyscy zajęli się Lisanną Strauss. Lucy została wydalona z Zespołu Natsu i zastąpiona Lisanną. Później Natsu ogłosił w gildii, że zaczął spotykać się z tą białą małpą. – Powiedziałam to i zacisnęłam pieści mimo trzymanego listu w ręku. - Wiem, że Lucy kocha Natsu… to musiało jej złamać serce… - przerwałam. Spojrzałam na Gajeela prosząc go niemo o to by kontynuował, jako że jest Dragon Slayerem. Jellal z dziewczynami przeniósł wzrok ze mnie na Gajeela, aby mieć kontakt wzrokowy z nim, gdy on będzie mówił.

- No i widzisz nie tylko to musiało jej złamać serce… jest jeszcze coś. Zanim ogłosił w gildii, że zaczyna spotykać się z Lisanną… kilka dni wcześniej wystąpił pewien incydent między Natsu i Lucy. To była noc, była impreza w gildii i wystartowałem z Salamandrem, Grayem, Erzą, i Lisanną w konkursie picia z Caną. Później Lucy miała go odstawić do domu, ale nie udało się i miał spać u niej na kanapie. Tej nocy jak to Lucy nam powiedziała coś się wydarzyło… - powiedział biorąc wdech i marszcząc brwi. – Oznaczył ją, jako swoją „Bratnią” i najwidoczniej wylądowali razem w łóżku… - powiedział przerywając, aby przetrzeć dłonią zbolała twarz. – Wiesz… Jellal, Lucy jest dla mnie jak młodsza upierdliwa i słodka siostra poza Wendy i Juvią i boli mnie dowiedzieć się, że moja siostra została skrzywdzona. A jeszcze gorzej… dowiedzieć się, że jest w ciąży z tym skurwielem Salamandrem. – Warknął na samą myśl. To, co usłyszeli wprowadziło całą trójkę w szok. Gapili się na nas w niedowierzeniu. Jellal zaciskał zęby i pieści we wściekłości.

- Jellal, to jest tajemnica. Lucy nie chce by Natsu wiedział. Obiecała mi w liście, że wróci. Laxus także nic nie wie i nie dowie się w najbliższym czasie. Bez tego już przezywa jej odejście. Jellal musimy to zaakceptować i czekać na Jej powrót cierpliwie. Obiecajcie mi błagam… tylko my o tym wiemy z obecnych w gildii. Oraz Jellal… będziesz wujkiem. – Zakończyłam uśmiechając się do niego ciepło. Na co się lekko zaśmiał wzdychając i wycierając łzy z policzków.
- Tak będę wujkiem. Ale martwię się... Myślicie, że Natsu będzie jej szukał czy nadal będzie z Lisanną? – Zapytał ponuro.
- Wątpię by Salamander chciał w ogóle spojrzeć na tą żmiję po dzisiaj i po liście, który przeczytał. – Odezwał się szorstko Gajeel ze skrzyżowanymi rękami na piersi. I uśmiechnął się sadystycznie.
- Tak, Natsu-san cierpi po utracie Lucy-san. My myślimy to, że ją oznaczył nie była pomyłka po alkoholu tylko coś więcej. A Lisanna-san pokazała dziś przed całą gildią jej prawdziwą twarz. Obrażała Lucy-san i cieszyła się z tego, że odeszła, co zdenerwowało Laxus-san i Natsu-san. – Powiedziała Wendy.

- Wendy, Laxus potrzebuje Ciebie. Cały jest roztrzęsiony nawet ziółka zaparzone przez Mirę nie pomagają. – Leciała do nas Charle.
- Już idę! Przepraszam, teraz wiesz Jellal, dlaczego Laxus nie może wiedzieć… - powiedziała smutno i odeszła. Jellal skinął głową w zrozumieniu.
- Lucy jest silna… da sobie rade. Laxus też. Potrzebują tylko czasu. Wierze w nich. – Powiedział Jellal.
- Ja także w nich wierzę… Jellal. – Odezwał się za nami glos Mistrza.
- Mistrzu Macarov… - Jellal wstał i ukłonił się przed Mistrzem w poszanowaniu.
- Mów mi Jii-chan, drogi chłopczę jesteśmy po wszystkim jak rodzina. W końcu jesteś kuzynem moich wnuków, czyli także jesteś dla mnie jak wnuk. – Powiedział do niego serdecznie Mistrz. Co wywołało u mnie uśmiech.
- Dobrze, Jii-chan. Mam prośbę… Czy… wraz z moimi towarzyszkami moglibyśmy dołączyć do Gildii? Już pewnie słyszałeś o tym, że jesteśmy wolni? – Powiedział Jellal i uśmiechnął się z zadowoleniem do Mistrza.

Mistrz skinął głową.

- Od razu będziesz liczony, jako mag S-klasy jak Erza i Laxus. - Poinformował i poszliśmy wszyscy do środka Gildii. Gdy weszliśmy zobaczyliśmy, że Lisanna jest już przytomna i siedzi samotnie przy stoliku niedaleko baru.
Mistrz szedł przodem za nim szłam z Jellalem i za nami szedł Gajeel z Meredy i Ultear. Laxus siedział i płakał jak małe dziecko przy barze tuląc Wendy, która za pomocą swojej magii koiła ból Laxusa po stracie młodszej siostry. Nagle Laxus wyrzucił głowę do góry i zaczął węszyć. Spojrzałam na Jellala, który się uśmiechał. Laxus spojrzał w naszą stronę. Uśmiechnął się smutno, puścił Wendy i podszedł do nas z nią drepczącą za nim.

- Witaj Jellal, dawno się nie widzieliśmy. – Przywitał go ze zbolałym wyrazem twarzy, a następnie dali sobie męski uścisk.
- Widzę, że już Ci trochę lepiej, Laxus. – Odezwałam się stojąc przy nich. On na mnie popatrzył i lekko się uśmiechnął. Położył swoja dużą dłoń na mojej głowie i lekko poczochrał.
- Tak, dzięki Erza. – Podziękował.
- Nie ma, za co. Jeśli czegoś potrzebujesz to będę… Jestem po Twojej i Lucy stronie… pamiętaj. – Powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego krzepiąco pokazując mu zmiętą trochę kopertę z listem od Lucy. On spojrzał na mnie a potem na list i skinął głową i odszedł na drugie piętro gdzie zaszył się na swoim starym miejscu obserwując z góry gildię. Następnie podeszliśmy do Miry.
- Mira poproszę o trzy znaki gildii. Mamy nowych członków. – Powiedziałam i uśmiechnęła się do mnie jak zawsze słodko.
- Już się robi. - Wyszła do nas zza baru ze stemplem. – To, kto pierwszy? – Zapytała. Jellal podszedł do niej.
- To ja będę pierwszy. U mnie tak samo jak u Lucy tylko w kolorze chabrowym. – Wyjaśnił i położył prawą dłoń na stole, aby Mira postawiła mu znak. Tak jak powiedział… po tym jak Mira odsunęła stempel na dłoni Jellala pojawił się znak gildii w kolorze jego włosów. Uśmiechnęłam się do niego ciepło jak patrzył ze łzami w oczach na symbol gildii na jego dłoni. Następna była Ultear, która odgarnęła jej długie ciemnofioletowe włosy ukazując jej kark, na którym otrzymała później złoty znak.
- Jest to... Tego samego koloru, co włosy Lucy… - Wysapał Gray w szoku. A w jego oczach pojawiły się łzy, gdy podszedł do nas.
- Tak, bo w tym momencie pomyślałam o Lucy-chan. – Wyjaśniła Ultear z chłodnymi oczami, ale ciepłym uśmiechem. Teraz była kolej Meredy. Ona rozpięła jej płaszcz ukazując jej spory dekolt. I poprosiła o znak na jej prawej piersi w kolorze ciemnoróżowym.
- A więc… Witamy w Fairy Tail. – Powiedziała Mira, gdy postawiła znak na Meredy. Nagle przy nas pojawiła się Lisanna, a raczej nie przy nas tylko przy Jellalu. Odepchnęła mnie od niego i zaczęła się kleić. Spojrzeliśmy z Gajeelem na to, co się ma wydarzyć.

- Cześć przystojniaku, chyba pierwszy raz Cię widzę… Jestem Lisanna. A ty? – Zapytała zalotnie owijając jego ramie rękoma. Byłam trochę zazdrosna, ale też chciało mi się śmiać z Gajeelem, bo domyślaliśmy się, co zaraz się wydarzy.
- Nie musisz wiedzieć, kim jestem…, ponieważ nie zaprzyjaźniam się z osobami, które ranią Moją rodzinę… - Wręcz warczał na nią. Później podszedł mnie i wziął za rękę. – Chodź Kochanie, pójdziemy na misję. – Powiedział uśmiechając się do mnie i puszczając do nas oczko. Ja się na to zarumieniłam wściekle, a w głowie odbijało mi się słowo „Kochanie”, które do mnie powiedział.  Na to Mira zaczęła piszczeć i notować kolejny paring do swojej listy w notesie. Odwrócił się do siedzącego już Mistrza na blacie barowym, który się uśmiechał na to, co Jellal zrobił. – Jii-chan zabieram Erzę i Laxusa na Misję. – Oznajmił. Mistrz skinął głową w zgodzie i odeszliśmy.

- Laxus! Kuzynie, chodź! Idziemy na misję… może kogoś spotkamy podczas niej… nie daj się prosić! – Krzyknął do Laxusa dając jemu kciuk w gorę. Za to Laxus leniwie się podniósł ze swojego fotela i ruszył w naszą stronę wzdychając.
- Hej! My także idziemy!  - odezwał się za nami Gajeel stojący z Wendy, Meredy i Ultear. Uśmiechając się zadziornie ze skrzyżowanymi ramionami. Zerknęłam na Lisannę. Jej wyraz twarzy był bezbłędny. Myślałam, że się rozplącze i w tym samym czasie rzuci się na mnie. Chciało mi się z tego powodu śmiać. Spojrzałam na Natsu, który siedział w kącie gildii samotnie i dąsał się przeżywając utratę Lucy. Zaczynało mi się powoli robić jego szkoda. Ale tylko trochę, nie mogę zapominać o tym, co zrobił Lucy. Postanowiliśmy zrobić misję, która zajmie nam więcej czasu… Może miesiąc czy też dwa żeby się odstresować. Ja planowałam także przy okazji poszukać Lucy. Być może gdzieś tam ją spotkamy.

Podeszliśmy do Tablicy ogłoszeń, aby znaleźć spojrzeć na misje, gdy ni stad ni z owąd z hukiem otworzyły się drzwi gildii i wpadli do środka zdyszani Warren i Max. Spojrzałam na nich z zaciekawieniem.
- Co się stało?! Wyglądacie jakbyście widzieli ducha. – Powiedziałam żartobliwie podchodząc do nich jak siedzieli na podłodze i próbowali złapać oddech. Spojrzeli na mnie mając łzy w oczach.
- Er-za… Saber-tooth… polują… - Dyszał Max.
- Sabertooth? Na co? – Zapytałam zdziwiona.
- Na kogo, Erza, Na kogo… - Tym razem odezwał się Warren który zdołał regularniej dyszeć. – Oni polują na Lucy… - Powiedział i zemdlał. Spojrzałam na Laxusa i resztę ich oczy tak jak i moje były szeroko otwarte na tą wieść.
- A-ale… Jak to możliwe, o co tu chodzi? – Wydukałam.
- Erza, oni mają jednego Gwiezdnego Maga w swoich szeregach, który posiada dwa ostatnie klucze 12 zodiakalnych bram. Za to Lucy… - Powiedział Max, ale przerwałam jemu.
- Za to Lucy ma pozostałe 10 i dlatego chcą Lucy… Chcą jej magicznej energii i kluczy. Dranie! – Krzyknęłam na całą halę. Nie mogłam uwierzyć, że są na tyle podli i zachłanni władzy.
- Tylko… Skąd wiedzieli, że Lucy…? – Zapytałam niby sama siebie i rozejrzałam się po gildii i ujrzałam dumnie i z satysfakcją uśmiechającą się Lisannę, która opierała się o filar.
- Ty… - Warknęłam i nadepnęłam swoja drogę w stronę Lisanny.
- Tak, Ja… Ja ich poinformowałam, że ta gwiazdeczka odeszła z Naszej cudownej gildii i że mogą ją sobie wziąć jak tak bardzo ją chcą... Nie rozumiem, co w Niej takiego interesującego, że wszyscy o nią walczą… Moja magia jest o wiele fajniejsza od tych jej głupich kluczyków. – Fuknęłam zadowolona z siebie Lisanna. Co nie tylko mnie wściekło, ale Mistrza i Jellala. Jellal był przed nią. Lisanna z wymierzonym policzkiem na niej stała z szeroko otwartymi oczami patrząc wrogo na nas wszystkich, a w szczególności na Niego.
- Nie pozwolę Ci się wtrącać i decydować gdzie ma być moja kuzynka, a gdzie nie. Tu jest jej rodzina, dziadek i brat i to oni decydują wraz z nią czy będzie tu czy nie! Pilnuj swojego nosa wiedźmo, albo pożałujesz! Jak ci źle, że wszyscy tu kochają Lu to droga wolna sama możesz zmienić gildię. Skoro jesteś silniejsza od Lu to sama się przyłącz do Sabertooth. -  Wydarł się jej w twarz i spojrzał w jej oczy. I staną w osłupieniu.

- Jellal, co się dzieje… - Zapytałam podchodząc do niego powolnym krokiem. On kazał mi się zatrzymać ruchem ręki.
- Nie podchodź Erza. Ona nie jest tą samą Lisanną, którą znaliście przed Edolas. Najwidoczniej jest coś jeszcze, co nią kontroluje. Jest w hipnozie. Jej oczy nie są naturalne. – Powiedział i wszyscy spojrzeliśmy na Lisannę w szoku.
- Mogę pomóc. – Usłyszeliśmy Ultear od wejścia gdzie stała z Meredy poza tłumem zebranym dookoła nas.
- Jak? – Wymamrotał pytanie Laxus.
- Jak? Jeśli całkowicie nie odblokuję pieczęci hipnozy to przynajmniej częściowo. Przynajmniej spróbuję zrobić tak by odwołała tą sprawę z Sabertooth. – Wyjaśniła na spokojnie.
- Dobrze Ultear, liczymy na Ciebie. – Powiedział Jellal łapiąc za kołnierz Lisannę, która próbowała uciec.
- Jellal, unieruchom ją. – Powiedziała. On skinął głową i rąbnął Lisannę w głowę. Osunęła się na ziemie.
- Freed-san mógłbyś? – Ultear zawołała Freeda i zatoczyła kolko nad Lisanną. Na co Freed skinął głową i zaczął pisać runy naokoło młodszej Strauss.
- Dziękuję teraz moja kolej. - Powiedziała i uśmiechnęła się do Freeda, na co się biedaczek zarumienił i uciekł do śmiejących się z niego Ever i Bickslowa. W dłoniach Ultear pojawiła się kryształowa kula. Skupiła się i kula się uniosła nad jej dłońmi. – Ark of Time: Unlocking the self. – Wypowiedziane słowa odbiły się echem w hali gildii i kula zaświeciła się jasnym światłem. W tym samym czasie Lisanna tez się zaświeciła i uniosła. Patrzyliśmy w napięciu to na Lisannę to na Ultear. Na jej twarzy było wypisane skupienie i na czole pokazały się krople potu. W duchu modliliśmy się, aby się udało. Po 30 min. Lisanna Opadła na ziemię tak samo Ultear wyczerpana dysząc i cała spocona. Meredy i Freed pomogli jej wstać i doprowadzili ją do stolika.

- I jak Ultear, udało się? – Zapytałam z nadzieją w głosie.
- Niestety Erza, będziemy musieli wytrzymać z jej kaprysami aż do powrotu Lucy. Ale chociaż naprowadziłam ją na to, że odkręci sprawę z Sabertooth. Lucy będzie bezpieczna do tej pory. Jeśli zajdzie jeszcze raz taka potrzeba, aby odblokować jej prawdziwą jaźń nie zawaham się jeszcze raz tego zrobić. – Powiedziała już czując się lepiej.

- Dzięki wielkie Ultear. – Powiedziałam i uśmiechnęliśmy się do siebie. Naprawdę jestem jej wdzięczna za to, co robi. Nie dla nas, ale dla Lucy.


*.*.*


C.D.N.  




2 komentarze:

  1. Czekam na next bo wciąż urywasz w momentach, które skłaniają mnie do tych słów...
    AAAAAAAA dlaczego teraz?? Kiedy dalsza część?! Co się stanie, co się dzieje z Lu, biedny Natsu, Jellal to ich kuzyn?? OO słodko,
    DUUUUUUUŻO weny i pozdrawianki ;-)

    OdpowiedzUsuń