sobota, 6 września 2014

Rozdział 2. Żegnaj Fairy Tail...

W poprzednim rozdziale:

- Niestety Happy, nie mogę mu powiedzieć. Nikomu nie mogę. Tobie ufam i powiedziałam, bo jesteś przy mnie cały czas. I myślę o opuszczeniu na jakiś czas Fairy Tail. Tak… Muszę to zrobić. Dla dziecka i dla siebie. – Powiedziałam jemu smutno i z determinacją.

- To, kiedy wyruszamy? – Zapytał zaciekawiony. Spojrzałam na niego jakby powiedział cos dziwnego. Zaskoczył mnie tym pytaniem.
- My? – Zapytałam zdziwiona.
- Aye! Nie puszcze Cię samej Lushii~. – Powiedział tuląc się do mojego brzucha i merdając ogonkiem w powietrzu. Popatrzyłam się na niego czułym wzrokiem i mogłabym powiedzieć, że był jak 6 latek.
- dziś w nocy wyruszamy Happy… – powiedziałam głaszcząc go po główce.
- Aye Mama~! – Radośnie zawołał, a ja się zaśmiałam pierwszy raz od jakiegoś czasu. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie w salonie to była już godzina 16. Nie dziwię się, ponieważ większość czasu dziś przesiedziałam w łazience.
- Dobrze Happy wezwę teraz Virgo, aby mnie spakowała i zrobiła nam jakieś jedzenie na drogę. I napisze parę listów na pożegnanie od nas. Ok? Później zaniesiesz te listy do Mistrza i szybko wrócisz na dworzec. Będę tam czekać na Ciebie. Pojedziemy do Hargeon w pierwszej kolejności. – Powiedziałam sadzając go na kanapie. Wstałam i wyjęłam kluch należący do Virgo.

-Otwórz się, Bramo do Dziewicy, Virgo! – Wypowiedziałam zaklęcie i przede mną w kłębie różowego dymu pojawiła się pokojówka.
- Kara? Hime? – Zapytała kłaniając się.
- Nie, nie Virgo. Wezwałam Cię abyś mnie spakowała… Wyjeżdżam z Happym na szkolenie… Tak będę się szkolić póki mogę… - powiedziałam i położyłam rękę na brzuchu rumieniąc się.
- Hime… Wszystkie Twoje duchy już wiedzą... – Powiedziała bez emocji i wskazała głową na mój brzuch. Zarumieniłam się jeszcze bardziej.
- Dobrze Hime, zacznę pakowanie. – Powiedziała i odeszła do mojej sypialni.

„ To będzie skomplikowany czas…” westchnęłam myśląc.


*.*.*

Pov. Lucy

- Chodź Happy… Napiszę listy i wyruszamy. – Powiedziałam ruszając do sypialni. Niebieski Przekraczający poleciał za mną i usiadł na łóżku, gdy ja zasiadłam do mojego biurka i zaczęłam pisać listy na pożegnanie. Wierzę, że Erza nadal traktuje mnie dobrze, więc i jej zaufam, postanowiłam jej napisać w liście prawdę, a na dowód postanowiłam wsadzić do koperty test. Happy patrzył na mnie w skupieniu i ogromnym uśmiechem na pyszczku. Gdy skończyłam pisać listy schowałam je do małego pudełka i przywiązałam je jedną z moich materiałowych wstążek, która była koloru błękitnego, koloru nadziei. Gdy to zrobiłam schowałam je do szuflady w biurku. Spojrzałam na zegar była już 18. „Czas się wybierać…” Pomyślałam wstałam z fotela i poszłam do łazienki, aby wziąć szybki prysznic i przebrać się w cos wygodnego na drogę zanim się rozmyślę. Skończywszy całe przygotowania chwyciłam torbę nałożyłam płaszcz z kapturem i obudziłam Happyego.
- Happy, wstań Kochanie… już czas. – Obudziłam go matczynym tonem, podeszłam do biurka i wyjęłam z szuflady pudełko z listami. Happy podleciał do mnie i usiadł mi na głowie.
- Lushi~, do kogo są te listy? – Zapytał mnie jeszcze sennym głosem i przecierając uroczo zaspane oczy łapką.
- Powiem Ci… jeden jest do Mistrza z wytłumaczeniem, dlaczego wyjechaliśmy, ale nie powiedziałam jemu prawdziwego powodu… reszta jest do członków starego Zespołu Natsu oraz do Juvii, Wendy i Gajeela. – Powiedziałam a on pokiwał głową w zrozumieniu. Zdziwiłam się, gdy zrozumiałam, że nie popadł w panikę, że będzie musiał zostawić swoja ukochaną. – Happy? Na pewno chcesz jechać ze mną? A co z Natsu i Charle? Nie będziesz za nimi tęsknić? Bo wiesz… ja nie wiem, kiedy my wrócimy… - powiedziałam smutno. On pogłaskał mnie po policzku, a ogonem zahaczył o wstążkę na pudelku… aktywował skrzydła i wyleciał przez okno z ogromnym uśmiechem.

- Do zobaczenia później, Mama~! – Pisnął szczęśliwie wylatując przez okno. Ja uśmiechnęłam się i przeszłam na korytarz gdzie stał mój bagaż. Miałam podnieść już moją walizkę, gdy rozbłysnął zloty blask i przede mną ukazał się mój lojalny przyjaciel duch Lew, Loke.
- Lucy, Księżniczko nie powinnaś dźwigać ciężarów w swoim stanie… - powiedział uśmiechając się do mnie, gdy zabrał mi z rąk walizkę. – Pamiętaj nie jesteś sama. Będę z tobą i nie martw się nie jestem za pomocą twojej mocy. – Wyjaśnił i pogłaskał mnie po rumianym policzku. Skinęłam głową w zrozumieniu i poczułam, że łzy mi puchną w oczach.

 - Dziękuję, Loke. – Wyszeptałam. Byłam naprawdę wdzięczna jemu i innym moim duchom, że mnie wspawają.
- Dla Ciebie wszystko. – Odpowiedział i uśmiechnął się ciepło. W jedna rękę chwycił walizkę, drugą ręką chwycił moją dłoń. – Ruszajmy.
- Hai… - westchnęłam ciężko i smutno rozejrzałam się jeszcze raz po mieszkaniu. – Będę tęsknić. – Wyszeptałam i wyszliśmy w kierunku dworca.

Pov Happy

Aye! Lucy wysłała mnie z misją do gildii... Tak Lucy jest dla mnie mamą nie Lisanna. Nie zawiodę jej wystarczy, że muszę świecić oczami za głupotę mojego przybranego ojca i ex-partnera, Natsu. Podleciałem do drzwi z pakunkiem wiszącym na ogonie, otworzyłem je a tam jak zwykle głośno. Poleciałem w stronę mistrza, który siedział na blacie barowym i popijał spokojnie swój trunek. Natsu siedział przy stole z Lisanną, Erzą, Grayem rozmawiając o czymś i się śmiejąc. Gdy byłem w połowie drogi do baru nagle znikąd zauważył mnie Natsu i krzyknął.

- Oi, Happy, chodź do nas! Dawno się nie widzieliśmy. – Krzyknął radośnie machając do mnie. Spojrzałem w ich stronę przelotem i aż myślałem, że zwrócę pyszne rybki, które dostałem dziś od Lushi. Zobaczyłem go obściskującego się z Lisanną.
- Tak Happy~, Chodź spędź czas ze swoją mamusią i tatusiem. – Powiedziała Lisanna. Skrzywiłem się w niesmaku.
- Nie mam czasu na głupoty, a tak w ogóle nie jesteś moją matką! – Wykrzyknąłem do Lisanny. Jej wyraz twarzy był bezcenny. Mieszały się wszystkie emocje złość, smutek itp.
- Oi! Happy, nie zwracaj się tak do swojej matki! – Krzyknął na mnie Natsu podnosząc się z siedzenia.
- Ona nie jest moją matką i nigdy nie zaakceptuje jej, jako matkę! Kocham Lushi! Ona jest moją MAMĄ! – Krzyknąłem i odleciałem pozostawiając całą czwórkę oniemiałą.

Tym razem dotarłem do celu i podleciałem do Mistrza. Spojrzał na mnie zdziwiony.

- Mistrzu to od Lushi. Ale proszę otworzyć to dopiero po jutrze rano, gdy wszyscy będą trzeźwi i w miarę kontaktowani. Proszę nie pytaj, dlaczego. Proszę zrozumieć, Mistrzu. – Powiedziałem przepraszająco podając jemu pakunek. On spojrzał na mnie. Na początku na jego pomarszczonej twarzy wypisane było zdziwienie, ale później złagodniał i pokazał zrozumienie… skinął głową na znak zgody. – Dziękuję, Mistrzu. Teraz odejdę… Lushi czeka na mnie, potrzebuje mnie. – Powiedziałem i aktywowałem skrzydła.
- Dobrze Happy leć do niej i pozdrów ją od Nas. – Powiedział machając do mnie i trzymając pudełko listów w drugiej ręce.

- Będziemy tęsknić Minna. – Wyszeptałem pod nosem i wyleciałem z gildii z prędkością „Max Spid”, aby jak najszybciej znaleźć się przy Lushi.

Pov. Lucy.

Stałam z Lokem na dworcu kolejowym i czekaliśmy na Happyego.

- Lucy, Twoje rzeczy i meble zostaną przechowane w Świecie Duchów. Virgo się tym zajmie nie… - Powiedział do mnie Loke, a następnie przerwałam jemu.
- Dziękuję Loke... Za wszystko i nie przejmuj się jestem w porządku. – Powiedziałam jemu, aby go upewnić, że ze mną wszystko w porządku.

- Lushiii~! - Usłyszałam jak Happy mnie wola lecąc w moim kierunku. Wpadł w moje ramiona i tulił się jakby nie widział mnie przez lata.
- Gotowy? – Zapytałam uśmiechając się do niego.
- Aye! – Krzyknął unosząc łapkę.

Akurat nasz pociąg podjechał, gdy z Lokem czekaliśmy na Happyego i był po paru minutach gotowy do odjazdu. Wsiedliśmy do niego i spojrzeliśmy jeszcze raz w stronę głównej ulicy prowadzącej wprost do domu… do Fairy Tail.

- Żegnaj Magnolio, żegnaj Fairy Tail. – Powiedzieliśmy jednogłośnie z Happym siedząc przy oknie. „To będzie długa podroż…” pomyślałam wzdychając, gdy pociąg ruszył.

Pov. Macarov

Siedziałem i obserwowałem bachory świętujące powód, który dla mnie nie jest w ogóle powodem. Pomyślałem o tym, co powiedział mały Przekraczający dając mi pakunek i wyleciał z ogromną prędkością z Gildii. Spojrzałem na zegar była godzina 5 rano, a Happy był tu wczoraj po 18 wczoraj. Następnie spojrzałem na pakunek, który mi przyniósł i zacząłem się zastanawiać, co to może być. Nie wytrzymałem. Rozwiązałem wstążkę, która należała do Lucy i w pudełku znajdowały się listy. Przejrzałem je i na każdym z nich było napisane imię… Jedynie list do Erzy był grubszy, ale nie zawracałem sobie tym głowy. Znalazłem list do mnie. Rozpakowałem go.

„ Szanowny Mistrzu,

Przepraszam, że tak nagle przestałam pokazywać się w gildii, ale… nie mogłam. Przepraszam, że w ten sposób się żegnam. Muszę na jakiś czas odejść z Gildii, nie martw się mam ze sobą Happyego i moje duchy. Mam swoje powody oraz nie dam rady już tego dłużej wytrzymać. Będę trenować, aby stać się silniejsza i bardziej przydatna gildii. Pamiętaj Mistrzu o mnie. Powiem do zobaczenia, ponieważ zamierzam wrócić. Zobaczymy się jak nie za rok to za kilka lat.

Dziękujemy za wszystko.
Z poszanowaniem i miłością.

Wasi Lucy Heartfilia i Happy.”

Po przeczytaniu tego listu myślałem, że oczy to wyskoczą mi z oczodołów. Moja mała Lucy? Moja wnusia? Odeszła z Gildii? Od razu wytrzeźwiałem. „Laxus…” To imię teraz przyszło mi do głowy, gdy poczułem, że łzy napływają mi do oczu. „On musi znać prawdę o przeszłości… musze odblokować jego wspomnienia…” pomyślałem. Tak, on nawet nie wie, że Lucy jest jego siostrą, ani ona nie wie, że Laxus jest jej starszym bratem.
Laxus, a raczej Laxus D. Heartfilia. Spojrzałem w jego stronę. Siedział przy barze z Gromowładnymi rozmawiając z nimi i Mirajane.

- Laxus… - rzekłem do niego. Odwrócił się do mnie i na jego twarzy ukazał się pytający wyraz.
- Tak… Jii-jii? – Zapytał.
- Podejdź do mnie i usiądź. – Nakazałem jemu i wskazałem jemu barowy stołek znajdujący się naprzeciw mnie. Jak mu powiedziałem tak zrobił. Usiadł i spojrzał na mnie wyczekująco. Spojrzałem jemu głęboko w te szaro-niebieskie oczy. Pod nim ukazał się błękitny magiczny krąg. Posłałem jemu smutne spojrzenie. Mam zamiar odblokować jego wspomnienia o jego dzieciństwie i o Lucy.
- Przepraszam Laxus… To może zaboleć. – Wyszeptałem i podniosłem prawą dłoń do jego czoła, na co spojrzał się na mnie zdezorientowany. Moja dłoń świeciła poświatą tego samego koloru, co magiczny krąg pod nim. – Wspomnienia. Aktywacja. – Poświata objęła całe ciało Laxusa. Za to on złapał się za głowę i głośno krzyknął jakby w agonii i padł na podłogę gildii nieprzytomny. To zdarzenie przyciągnęło uwagę całej gildii. Po moim policzku spłynęła jedna samotna łza. Każdy przebywający w gildii spojrzał na nas w przerażeniu.

- Mistrzu! Co żeś zrobił Laxusowi?! – Krzyknęły jednocześnie Mira i Erza, które podążały w Naszą stronę.
- Ty się lepiej do mnie nie odzywaj Titanio! – Warknąłem do Erzy, co spowodowało, że zatrzymała się w miejscu i nie postawiła ani jednego kroku więcej w moją stronę. Za to Mira już była przy Laxusie.
- Nie martw się o niego Kochana, niedługo się obudzi. Nic mu nie będzie. – Pocieszyłem dziewczynę, która była bardzo zasmucona z powodu Laxusa. Coraz bardziej myślę, że coś ich łączy. Tak jak powiedziałem Laxus zaczął się budzić. Podniósł się z małą pomocą Miry i usiadł po turecku na podłodze z zamkniętymi oczami, trzymając się za głowę. Mamrotał coś pod nosem. Jedyne, co zrozumiałem to za każdym razem wypowiedziane przez niego „Lucy” i zauważyłem spływającą po jego twarzy łzę, co nie było codziennym widokiem.

Nagle się otrząsnął i stanął na równych nogach przede mną.
- Jii-chan, gdzie jest moja siostra?! Gdzie jest Lu?! – Wykrzyczał w moja stronę te pytania, a potem rozejrzał się za nią po gildii z tęsknotą wypisana na jego twarzy. Cala gildia stanęła jak wryta.
- Laxus, co ty bredzisz?! – Zapytał go w niedowierzaniu Gray stojący koło Erzy, która milczała. Nikt nie wiedział, co się dzieje. Laxus warknął na niego. Westchnąłem…
- Nareszcie wspomnienia wróciły do Ciebie, co Laxus? – Zapytałem. On skinął głową, aby potwierdzić to.
- Jii-jii gdzie jest Lucy? Gdzie jest moja Imouto? – Pół szeptem pół krzykiem błagał mnie ze łzami w oczach abym powiedział mu gdzie jest jego siostra. Opuściłem w przygnębieniu głowę i zacząłem płakać.

- Jii-chan! – Krzyknął i podszedł do mnie bliżej. Podniosłem głowę, aby na niego spojrzeć ujawniając zapłakana twarz. – Jii-jii gdzie Ona jest?! Dlaczego nie ma Jej w Gildii… - zapytał i zauważył pudełko z listami… Jej zapach i jej wstążkę. Jego oczy się powiększyły w przerażeniu.
- Laxus… - zacząłem. Ale przerwał mi. Błyskawice zaczęły wydobywa się z jego ciała a jego oczy stały się brązowe jak oczy Lucy. „Aktywacja wspomnień zakończona… Jego naturalne kolor oczu wrócił także... Najwyższy czas!” Pomyślałem czując ulgę, ale także patrząc jemu prosto w oczy czułem ból i smutek.
- Niee~! Dlaczego Jej na to pozwoliłeś Jii-chan?! Dlaczego?! – Zapytał zrozpaczony i padł na kolana przede mną zakrywając twarz rękoma i szlochając.

- Mistrzu, co się stało? O czym Laxus mówi? Gdzie jest Lucy-chan? – Podeszła do mnie zmartwiona Mira wraz z Wendy, Juvią i Gajeelem.
- Widzę, że nie pozostaje mi nic innego niż powiedzieć wam, co się dzieje tutaj. – Powiedziałem stajać na blat i chwyciłem pudełko od Lucy i przytuliłem do twarzy jej wstążkę. Łzy same ciekły mi po twarzy.
- Lucy… Ona … odeszła... – Wydusiłem i zacząłem płakać jak małe dziecko. Spojrzałem na bachory. Stali wszyscy w szoku… Przepraszam, nie wszyscy jedna osoba była uradowana tą wiadomością.
- C-co?! – Gray, Natsu i Erza krzyknęli jednoczenie patrząc na mnie w szoku. – Czy ona … nie żyje? – Zapytali ze spuszczonymi głowami.
- Nie idioci! Odeszła z gildii i nie wiadomo czy wróci w ogóle i to wszystko przez Was! To wasza wina, że moja ukochana wnuczka i pociecha odeszła pozostawiając tylko listy na pożegnanie! Mimo całemu bólowi, który zyskała od was to napisała również do was! Chociaż ja bym nawet nie marnował sił na pisanie listów do was na jej miejscy po tym, co jej zrobiliście! – Krzyczałem na całą trojkę pokazując im trzy listy z ich imionami. Oni wpatrzeni w listy jak spragnione wody zwierzęta z zapłakanymi twarzami. 

Nagle usłyszeliśmy w gildii obrzydliwy śmiech i pisk.
- Tak, Tak~! Nareszcie! Pozbyłam się jej w końcu! Wyniosła się, ta blond szmata się wyniosła! Wszystko i wszyscy są moi~ a w szczególności Natsu-kun~, Tak~! – Słysząc to rozpoznaliśmy głos i aby się upewnić wszyscy spojrzeliśmy w głąb gildii i zauważyliśmy śmiejąca się szczęśliwie i tańczącą radośnie Lisannę. We mnie zawrzało. Spojrzałem na Laxusa, który stał przy mnie jeszcze chwilę temu, ale jego już tam nie było. Stał przed Lisanną trzymając zaciśniętą na jej szyi jedna rękę i rażąc ją błyskawicami trzymając ją bez żadnego trudu wysoko nad ziemią.

- Jak śmiesz… Jak śmiesz mówić coś takiego o mojej Imouto! Ona nic Ci nie zrobiła suko! Nawet starała się z Toba zaprzyjaźnić… Jesteś samolubną i zachłanną suką, która nie zasługuje na uwagę nawet, jeśli Twój brat Cię nie zabił wcześniej to z najmilszą chęcią ja to zrobię tu i teraz za krzywdy mojej siostry, których Ty byłaś przyczyna~! – Laxus ryknął jej w twarz.
- Jak śmiem, pytasz się? Ona zabrała mi wszystko… Zastąpiła mnie! Natsu-kun był od początku mój i tylko mój! A tu nagle, gdy mnie zabrakło przez dwa lata przylazła taka i się rozpanoszyła jakby była u siebie, pierdolona księżniczka! Nienawidzę jej! – Krzyknęła mimo wciąż zaciskającej się dłoni Laxusa na jej szyi, a następnie Krzyknęła z bólu, ponieważ oberwała w brzuch ciosem z ognistej pięści Natsu. Był wściekły, ogień buchał z całego jego ciała, a oczy były ciemne i pokazywały grozę a po jego twarzy płynęły stróżki łez.

- A ja nienawidzę ciebie Lisanna. Gdybym wiedział, jaka jesteś naprawdę… Tch… Nie pozwolę Ci obrażać Mojej Luce! – Wykrzyknął na całą halę. Później Laxus puścił jej szyje, a ta jak unosiła się nad ziemią w jego uścisku tak spadla na podłogę nieprzytomna.
- Jii-chan proszę daj nam te listy. Błagam. – Podszedł do mnie Natsu i padł przede mną na kolana błagając ze łzami w oczach. Zlitowałem się i podałem jemu, Erzie i Grayowi listy. Podczas gdy Laxus i Natsu „zajmowali się” Lisanną podałem Gajeelowi, Juvii i Wendy listy, które Lucy napisała do nich.

Spojrzałem na Lisannę. Leżała na podłodze nieprzytomna, a Freed pisał runy do okolą jej. Mira i Elfman stali koło nich i patrzyli na młodsza siostrę z rozczarowaniem i smutkiem.

Oderwałem wzrok od nich. Rozejrzałem się jeszcze raz po gildii zanim postanowiłem wrócić do biura, aby zając się papierkową robotą… Westchnąłem i ruszyłem schodami na drugie piętro.


*.*.*


C.D.N.





3 komentarze:

  1. AAAAAAA! W takim momencie to nie fair!!! Rozdział super zaczyna się rozkręcać. Jestem ciekawa czy Natsu i reszta wyruszą jej szukać, a może Erza wygada się, że Lucy jest w ciąży...
    Laxus jej bratem Lu, no to zaczęło się robić zbiegowisko, jeszcze tylko brakuje, żeby Dragneel stał się mądry i poważny( hahaha), ciekawe czy skapnie, że Lu~chan to jego partnerka i to oznacza....Och tyle pytań i tak mało odpowiedzi. No cóż mogę tylko powiedzieć, że piszesz bardzo ładnie i nie wychwytuje żadnych błędów, co jest rzadkością, bo ja piszę dużo i mam ich masę, moje koleżanki również piszą blogi i mają byk na byku, a u ciebie czysta kartka po prostu szok( pozytywny). Mam nadzieje, że nie przeszkadza ci taki długi komentarz nie często takie piszę, więc mam nadzieje, że cię w nim nie uraziłam. Naprawdę świetna tematyka i bomba druga część.
    Pozdrawiam jak zwykle i życzę podwójnie dużej mega weny ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tylko jedno słowo na temat noci : WOOW

    OdpowiedzUsuń
  3. To mi rozjebalo psyche. Po 1: Laxus jest bratem Lucy po 2: lucy to naprawdę rodzina macarova po 3 itd

    OdpowiedzUsuń