czwartek, 25 września 2014

Rozdział 8. Znalazła smoki?!

W poprzednim rozdziale:

- Nie tylko skrzywdziła Lucy-san, ale i Natsu-san! – Krzyknęła Wendy wściekła, a jej krzyk przypominał ryk smoka. Nikt jej takiej nie widział odkąd dołączyła do gildii. Zawsze była słodka i niewinna, a teraz była przerażająca jak reszta jej towarzyszy i Dragon Slayerów.
- Tch… zadarła ze smokami. A my nie odpuszczamy tym, którzy ranią Naszą rodzinę. – Warknął Gajeel patrząc w jeden punkt, Lisanna. Która była zdezorientować widząc trzy, a raczej cztery rozwścieczone smoki.
- Widzisz Lisanna-san… Sama sobie zgotowałaś piekło… - Wysyczała na nią Wendy. I aktywowała „Dragon Force”. Za nią aktywował Gajeel, Laxus i Natsu.

- O-Onee-chan… - Zaczęła płakać przerażona Lisanna szukając pomocy w Mirajane, która także dawała jej mordercze spojrzenie. Lisanna spojrzała na Mistrza w poszukiwaniu ratunku, który siedział spokojnie na blacie baru i spokojnie pil piwo z kufla po raz pierwszy od 2 miesięcy uśmiechając się pod nosem, mimo że to był złośliwy uśmiech.


*.*.*


Gildia Fairy Tail.

- M-Mistrzu! Błagam, jestem przecież Nakama, a Nakama się nie krzywdzi, prawda?! – Krzyknęła zdesperowana z nadzieja, że Mistrz Macarov zatrzyma to szaleństwo. On za to spojrzał na nią niewzruszony.
- Sama sobie odpowiedziałaś na to gdzie popełniłaś błąd Lisanna… Zraniłaś bardziej niż fizycznie swojego Nakama, członka gildii. Miałem jeszcze nadzieję, że się zmienisz i zobaczysz swój błąd. Lisanna zawiedliśmy się na Tobie. Niszczysz więzi w naszej gildii. Zmieniłaś się… Twoja zazdrość stała się obsesją i zniszczyła czyjeś życie. – Powiedział i wrócił do picia nie zwracając uwagi nawet na to, co się dzieje w hali.

- P-przepraszam Minna, tak mi przykro! – Krzyknęła i padła na kolana przed czwórką Dragon Slayerów i całą gildią plącząc wniebogłosy.
- To nie nas powinnaś przepraszać. - Warknęła Erza wychodząc z Grayem zza Dragon Slayerów. – To Laxusa, Mistrza, Lucy i Natsu powinnaś przeprosić na pierwszym miejscu, bo to właśnie w ich życiu namieszałaś… - Kontynuowała. Stojąc z mieczem w ręku.
- Erza ma rację, Lucy najbardziej ucierpiała! – Krzyknął na Lisannę Gray. Lisanna nic sobie nie robiąc znów zmieniła postawę na złą i wstała na równe nogi.
- Nigdy… - Warknęła pod nosem z głowa opuszczoną, a na oczach był zasłonięte cieniem z grzywki.

- Co żeś powiedziała?! – Warknęła Erza.
- Nigdy nie przeproszę tej Suki! – Krzyknęła ukazując im lodowate spojrzenie. – Jeszcze lepiej…, gdy tu wróci to popamięta mnie… Zejdzie z tego świata błagając mnie bym wzięła mojego Natsu! – Wydarła się. Nagle ktoś zaszedł ją od tylu i walną ją z całej siły stołkiem. Gdy osunęła się na ziemie nieprzytomna. Przed naszymi oczami stanął wkurzony Romeo, który sapał próbując wyrzucić z siebie całą złość, która w nim wrzała.

- Sorry Lisanna, ale zaczynasz być irytująca i przerażasz… Dosłownie WARIATKA~! – Wyrzucił ręce w powietrze nad głowę, a jego ton głosu rósł niemiłosiernie. – Jak można mówić tak o Lucy-nee?! Teraz jesteś zerem w Moich oczach panno Strauss! – Krzyknął patrząc z obrzydzeniem na nieprzytomną Lisannę. Był wściekły. Nagle Wendy wyrwała się deaktywując wraz z innymi Dragon Slayerami „Dragon Force” i podbiegła do niego i chwyciła go w ciasny uścisk, co spowodowało u niego rumieniec.
- Hah… to było coś Romeo! – Podszedł do nich Natsu i poklepał chłopaka po głowie.
- Tak, zgadzam się z Salamandrem. I masz rację jest irytująca! – Kolejna pochwałę zdobył od Gajeela. I Uśmiech od reszty.
- D-dziękuję Minna-san. Ale zrobiłem to dla Lucy-nee. Mam po prostu nadzieje, że niedługo wróci. – Powiedział nieśmiało.
- Nie Ty jeden Romeo, nie Ty jeden… - Powiedział Laxus wzdychając i mierzwiąc jego ciemnofioletowe włosy.

Nagle Lisanna zaczęła coś mamrotać nieświadomie jakby przez sen...

- Jesteście wszyscy głupi, jeśli macie w ogóle nadzieje na powrót tej dziwki… Buahahaha… Ta suka już dawno pewnie nie żyję… – Na jej twarzy pojawił się obrzydliwy uśmieszek.


Pov. Natsu

Gdy usłyszałem to, co Lisanna powiedziała przez sen… Krew we mnie zawrzała. To nie Lisanna, którą kiedyś znalem. Nagle wszystko się zatrzymało, zamgliło stałem koło Romea jak słupek wkopany w ziemię i wpatrywałem się w pusta przestrzeń przed sobą.

- „Natsu panuj nad emocjami… Lucy nic nie jest, nie słuchaj jej…” - Usłyszałem głos w mojej głowie. Oczy mi mało nie wyszły na wierzch w zrealizowaniu tego głosu… Znam ten głos… To był głos mojego ojca.
- „Igneel? To naprawdę Ty? Znasz Lucy? Skąd wiesz, że nic jej nie jest?” - Zapytałem go w myślach. Miałem tyle pytań i byłem tak bardzo poruszony tym nagłym kontaktem z Igneelem. Usłyszałem jego śmiech. Uśmiechnąłem się pod nosem.
- „Tak, znam ją, jest ze mną, dlatego wiem, że nic jej nie jest.” - Zarechotał szczęśliwie i mogłem się domyślić, że się śmieje ze mnie. Byłem w szoku. Lucy jest z moim ojcem. Jest bezpieczna.
- „Ojcze, czy mogę z nią zamienić parę słów? Potrzebuję ją usłyszeć…” - Prosiłem go i usłyszałem jak on coś szepcze, zapewne do Lucy, a później pisk i śmiech, śmiech Lucy – „Kyaaah~! Tato to łaskocze…” usłyszałem i nie mogłem się opanować, ale się uśmiechnąłem. Później znów miałem duże oczy na to, co usłyszałem… Powiedziała do niego „Tato”.

- „Co ty robisz Lucy, ojcze?!” - Krzyknąłem na Igneela w myślach.
- „Nic, tylko trochę się bawiliśmy. Połaskotałem ją, nic szczególnego…” - zachichotał. A we mnie jakby coś pękło.
- „Stary zboczeńcu… Z dala od Lucy!” - Warknąłem. A on ponownie się zaśmiał. Najwidoczniej był bardzo rozbawiony.
- „Nie powiem już, kto tu jest zboczeńcem.” – Mógłbym powiedzie, że się zachwal na mnie. Za to tym razem Ona zachichotała. I w tle usłyszałem znajome „Aye, Lushii~ idę po rybkę…” - Tak to był Happy i przypomniałem sobie to, co Happy powiedział do nas, kiedy widziałem go ostatni raz, że to Lucy jest jego mamą i że to Lucy kocha. Uśmiechnąłem się smutno.

- „Nie martw się Natsu, jestem w porządku… Z Igneelem, Stellą i innymi smokami jestem bezpieczna. W dodatku mam swoje duchy i Happyego, więc nie jestem sama.” – Usłyszałem słodki głos Lucy, Mojej Luce.
- „Lucy proszę, błagam… wróć. Tęsknię za Tobą. Potrzebuję Cię. Albo, chociaż powiedz mi gdzie jesteś to zaraz tam się pojawię. Luce proszę...” - Błagałem ją by mi powiedziała o miejscu gdzie się znajduje, jeśli nie chce wrócić.
- „Niestety Natsu nie mogę Ci powiedzieć gdzie jestem, a także nie mogę wrócić… przynajmniej nie teraz…” – Powiedziała, a ja mógłbym wyczuć w jej głosie nutę smutku. – „Powiedz Natsu… jak Ci się układa z Lisanną? Pewnie teraz planujecie już ślub, co? W końcu jej obiecałeś, gdy byliście dziećmi.” – Nagle zapytała o coś, o czym nie chcę rozmawiać.
- „Nie jestem z Lisanną. I nie poślubię jej. Mam już żonę, która uciekła ode mnie i swojej rodziny.” – Powiedziałem smutny i trochę zdenerwowany.

- „Och, mówisz? Kim jest ta szczęściara, która jest Twoją żoną? Co, Natsu?” – Zapytała, a ja mógłbym powiedzieć, że wyczułem w tym nutę rozczarowania.
- „Na pewno ją znasz. Ma piękne blond włosy, a w słońcu błyszczą się niczym złoto, jej oczy są duże czekoladowo-brązowe i błyszczące jak dwie gwiazdy z gwieździstego nieba, jej skóra jasna i miękka. Ma ciekawy charakter. Jest uparta i czasami dziecinna, ale jest najpiękniejszą i najinteligentniejsza osoba, jaką kiedykolwiek znałem.” - Powiedziałem i uśmiechnąłem się do swojej myśli. I mógłbym powiedzieć, że znając ją to teraz Lucy się rumieni.
- „No nie wiem czy ją znam…” – Powiedziała szybko, aby nie pokazać zakłopotania w glosie.
- „Oi, Lucy… to Ty głuptasie…” – Powiedziałem chichocząc szczęśliwie.
- „Przykro mi Natsu, musimy kończyć. Czas na trening! I zanim zakończę połączenie kopnij w dupę tą całą Lisannę. Działa mi na nerwy wariatka.” - Powiedział złośliwie się śmiejąc podczas pożegnania.
„Mi też Ojcze, Mi też…” Pomyślałem wzdychając. I wróciłem do rzeczywistości. Wszyscy patrzyli na mnie w oczekiwaniu.

- Natsu, wszystko w porządku? – Erza zapytała zmartwiona kładąc dłoń na moim prawym ramieniu.
- T-tak. Wiesz, co? –  Powiedziałem i powoli spojrzałem na nią. Ona patrzyła na mnie wyczekując na to aż będę kontynuował. – R-rozmawiałem z L-Lucy za pomocą telepatii. – Powiedziałem i mały uśmieszek pojawił się na mojej zarumienionej twarzy. Nie wiem, dlaczego ale dopiero od jakiegoś czasu bylem świadom swoich uczuć do pięknej blondyn przyjaciółki. Niestety, za późno się obejrzałem, aby przyznać się przed samym sobą, że to właśnie to, co chciałem. Być nią na zawsze, chronić ją i kochać.
- Naprawdę?! – Wszyscy radośnie zebrali się przy mnie.
- Natsu-san, co Lucy-san mobile? Gdzie jest? Kiedy wróci? – Piszczała Wendy przeciskając się miedzy innymi członkami gildii a buzia jej się nie zamykała. Koniecznie chciała się dowiedzieć, co z Lucy.
- Najlepiej niech nie wraca, bo będzie miała ze mną do czynienia. Słaba suka. – Warknęła Lisanna już przytomna siedząc na podłodze pocierając miejsce na głowie gdzie oberwała stołkiem od Romea, krzywiąc się.
- Zamknij się w końcu! Nikt się ciebie o zdanie nie pytał. – Warknęła na nią Levy. – Tylko tknij Lu-chan, a zgotuję Ci takie piekło z Mirą, że pożałujesz, że się w ogóle urodziłaś! – Syknęła na Lisannę, a wszystkich przeszedł dreszcz po plecach na myśl o tej zlej stronie naszej słodkiej Levy. Nagle w gildii pojawił się Loke. Patrzył wrogo na Lisannę spod swoich okularów.

- Tehee… Wy wiecie, co zrobić, aby mieć chwile spokoju od tej zołzy… - Zaśmiał się złośliwie Loke poprawiając sobie okulary na nosie. I cwaniacko się uśmiechając do mnie i reszty. Nagle z tłumu wyszedł Laxus i podszedł do niego. Loke poklepał go po ramieniu w geście wsparcia, a potem pochylił się do niego i szepnął do ucha. Laxus na początku spojrzał na niego z uniesiona brwią, a później ze złośliwym uśmiechem odwrócił się do Lisanny. Złapał ją w swoje wielkie łapy i przerzucił sobie przez ramie niczym worek ziemniaków. Ta wrzeszczała, kopała i wiła się na jego ramieniu. Za to Laxus poszedł z nią w stronę wejścia do piwnicy nic sobie z tego nie robiąc. Uśmiechnąłem się wiedząc, po co tam poszedł z nią. Po paru minutach wyszedł z zadowolonym z siebie uśmiechem.
- No! I spokój! - Wiwatował Laxus szczęśliwie. – Bickslow! Popilnuj ją tam. – Zwrócił się do Bickslowa wskazując za siebie na wejście do piwnicy. Potem odwróciłem się do miejsca gdzie stał Loke, ale już go nie było w gildii. Westchnąłem i cieszyłem się spokojem od Lisanny.

- Teraz, teraz… Wracając do pytania Wendy. Nie wiem gdzie dokładnie jest Lucy i kiedy wróci, ale wiem jedno. Jest bezpieczna. Gdzieś ze… smokami. – Wyrzuciłem z siebie ostatnią część wzdychając ciężko. Wszyscy patrzyli na mnie oniemiali.
- Ze smokami?! – Gildia zawrzała.
- Znalazła smoki?! – Wendy i Gajeel i Laxus krzyknęli zszokowani patrząc na mnie.
- Najwidoczniej. Igneel jest z nią i Happym, wspomniała jeszcze o jakiejś Stelli i innych smokach. – Wyjaśniłem zastanawiając się nad tym, co mi powiedziała.

- Stella. Gwiezdny Smok. – Tym razem zabrał Laxus w zamyśleniu drapiąc się po brodzie. Wyglądał jakby coś, jakby wspomnienie do niego wróciło. I nagle drgnął. Jego oczy się rozszerzyły w realizacji wspomnienia. – Ciocia Stella. – Wypowiedział pół szeptem pół krzykiem jakby w przeżył wstrząs. Co oszołomiło gildie jakby dostali obuchem. Także ja byłem w szoku... O co chodzi? 
- Cz-czekaj Laxus. C-chcesz nam p-powiedzieć, że Wasza c-ciocia jest s-smokiem? – Zapytał jąkając się, Gray.

- Tak Gray. Stella Drayer, starsza siostra wujka Ivana i mamy, a teraz Stella D. Dragneel. – Wyjaśnił. A ja zakrztusiłem własną śliną słysząc to, co powiedział Laxus. A Gray spojrzał na mnie. I brechą niepohamowanym śmiechem.
- Bwahahaha… Twoja macocha i ciotka Lucy to jedna osoba hahaha, a raczej smok! - Gray śmiał się trzymając się za brzuch.
- Zamknij się kostko lodu! – Warknąłem rażąc go zabójczym wzrokiem. I mało się nie pobiliśmy. Zatrzymała nas Erza, ale nie posłała nam swojego zabójczego spojrzenia tylko intensywnie się wpatrywała w Laxusa.

- Mógłbyś nam to wyjaśnić Laxus? – Poprosiła go łagodni. Na co Laxus skinął głowa w zgodzie.



*.*.*



C.D.N.


3 komentarze:

  1. Super!!!!!! Akcja się rozkręca! Ale bomba, ciekawa za ile Lucy urodzi, albo kiedy wróci do gildii jeny tyle pytań brak odpowiedzi do następnych rozdziałów. No cóż nie pozostaje mi nic innego jak życzyć weny ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział! Nie mogę się już doczekać następnej notki ;)
    Przesyłam dużo weny:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Sorki ze wcześniej nie skomentowała ale praca genialne tera tylko next

    OdpowiedzUsuń