To było już 3 miesiące odkąd
wrócili z Tenrou Jima. Lucy miesiąc temu odwiedziła Acalypha mając nadzieję
spotkać się i pogodzić z ojcem. Niestety, na blondynkę czekała tam niemiła
niespodzianka. Jej ojcem umarł miesiąc przed ich powrotem. Wróciła do gildii,
którą nazywała domem. Pewnie ciekawi jesteście, dlaczego wyruszyła do Acalypha
sama z Happym, a nie było z nimi Natsu? Oto zaraz dowiecie się, dlaczego…
Pov. Lucy
~Flashback.
Około
półtora miesiąca temu, gdy się obudziłam w łóżku nie zastałam ani Happyego ani Natsu,
mimo że zazwyczaj mogłam ich niespodziewanie zastać w moim łóżku. Dziś coś wydawało
mi się inne… dziwne. Postanowiłam się wybrać do gildii. W ten sposób wykąpałam
się, zjadłam śniadanie przebrałam się w coś ładnego i wyszłam z mieszkania
kierując się do Fairy Tail.
Czas
pominięty…
Dotarłam
do drzwi gildii otworzyłam je i przywitałam wszystkich ciepło.
-
Ohayou Minna-san! – Krzyknęłam pozdrowienie. Ale byłam zaskoczona, że nikt nie
odpowiedział oprócz Laxusa, Mistrza, Miry, Gajeela, Wendy i Juvii oraz trzech Przekraczających.
Wszyscy oni byli przy barze. Podeszłam do nich.
-
Więc co się dzieje? Co ja im zrobiłam, że się do mnie nikt nie odzywa? To już
tak trwa odkąd wróciliśmy z egzaminu. – Powiedziałam smutno opuszczając głowę. Właśnie
Laxus chciał mi chyba odpowiedzieć, gdy nagle za mną pojawił się Natsu z zespołem
i Lisanną za nim.
-
Hej Luce! – Powiedział szczerząc się jak głupi. – Musimy Ci coś powiedzieć.
-
Hej Natsu, Co to jest? – Zapytałam go ostrożnie. Coś mi się nie podobało w tym
wszystkim.
-
Wylatujesz z Zespołu Natsu, a na Twoje miejsce wskakuje Lis-chan. – Powiedział
radośnie i najwidoczniej podekscytowany.
-
Uhm… W porządku, skoro tak chcesz… - Powiedziałam, a później spojrzałam na Erzę
i Graya.
-
Wy także nie chcecie mnie w zespole? – Zapytałam chłodno, aby nie okazać oznak
smutku.
-
Um... Wiesz Lucy dzięki temu będziesz mogła chodzić na misje solowe i stawać
się silniejsza… To tylko na chwilę. Na próbę. – Powiedziała ostrożnie Erza, posyłając
mi przepraszające spojrzenie.
-
Wiesz Lucy ciągle marudzisz na misjach i w ogóle to robi się uciążliwe a chcemy
tez zacząć robić trudniejsze misje… A z Tobą w drużynie… ciężko. – Powiedział
bez ogródek Gray.
-
Aha. Czyli uważacie, że jestem słaba i bezużyteczna? Ok, myślcie, co chcecie. Powodzenia
w takim razie. – Powiedziałam oschle i odwróciłam się na piecie odeszłam od
nich szybko, aby nie mogli się cieszyć moimi łzami. Ominęłam bar i ruszyłam
schodami na drugie piętro. Musiałam się schować i popłakać, bo myślałam, że nie
wytrzymam zaraz.
Siedziałam
skulona w kłębek szlochając w ciemnym kącie na samym końcu korytarza koło szpitala,
gdy nagle usłyszałam ktoś mówi do mnie.
-
Lucy. - To był męski głos. Szorstki, ale też czuć było troskę w tym głosie.
Uniosłam głowę, aby zobaczyć, kto to. Byłam w szoku, aby zobaczyć przede mną kucającego
Laxusa i stojącego za nim Gajeela.
-
Powiedz Banny-girl, mam skopać dupę Salamandrowi? Obaj słyszeliśmy, co zaszło.
– Powiedział groźny Gajeel. Strzelając kostkami dłoni. Na co Laxus przewrócił
oczami, a ja zaśmiałam się na nich dwóch.
-
Nie martwcie się, jestem już w porządku. Po prostu przeżyłam szok. Jestem po
prostu też zmęczona. – Powiedziałam i posłałam im słaby uśmiech przecierając
dłonią oczy. Laxus odwrócił się do mnie plecami nadal kucając przede mną. Dając
mi zaproszenie abym wskoczyła jemu na barana.
-
Wskakuj poniosę cię, jeśli jesteś zmęczona. – Powiedział i dziwne, ale się
lekko uśmiechnął do mnie. Przyjęłam jego propozycję i weszłam jemu na plecy.
Przytuliłam się do jego pleców i poczułam się bezpiecznie. Szliśmy całą trójką
na dół i zauważyliśmy kolejną imprezę. Happy podleciał do mnie i zapytał się
jak się czuję i powiedział, że nie chce być w zespole beze mnie. Natsu był zły
na niego. Zeszłam z pleców Laxusa i Mira
się uśmiechnęła do nas.
-
Wiecie, co? Jak tak się przyjrzeć waszej dwójce... – I pokazała na Nas palcem,
gdy staliśmy obok siebie. - Wyglądacie jak rodzeństwo. – Zachichotała. Ja z
Laxusem popatrzyliśmy się na siebie, a później odwodziliśmy twarze od siebie z
niewielkim różowym rumieńcem.
Koniec
Flashback.~
Tak, więc dziś mija
dokładnie półtorej miesiąca odkąd nie jestem w Zespole Natsu i robię misje
solowe, chociaż zawsze jest ze mną Happy. Właśnie weszłam z niebieskim Przekraczającym
do gildii i zauważyłam kolejną impreza w stylu Fairy Tail. Bijatyka, śmiech, śpiew,
picie. Jak zawsze Cana kogoś zaciąga do konkurencji w piciu. Tak i tym razem
udało jej się namówić do tego wyczynu. Tym razem to był Gray, Erza, Natsu,
Gajeel i Lisanna. Chciała mnie także namówić, ale nie udało jej się, ponieważ Laxus
mnie od nich odciągnął i dam mi piwo z sokiem, za co jemu podziękowałam. On pogłaskał
mnie po głowie pieszczotliwie i uśmiechnął się do mnie. Gdy to zauważył już ćwiknięty
Natsu warknął na Laxusa.
„Jak
pies ogrodnika sam nie chce, a komuś nie da…” pomyślałam
wzdychając ciężko i kręcąc głową w niedowierzeniu.
Popijałam powoli piwo
rozmawiając z Juvią i Wendy. Zaszalałyśmy trochę także z Juvią, jeśli chodzi o
alkohol. Szczerze to ogólnie nie piję alkoholu, ale muszę się odstresować. Tak,
więc Juvia i ja stałyśmy się przyjaciółkami odkąd zostałam ignorowana przez
resztę gildii. Przestała nazywać mnie „Rywalką w miłości”, ponieważ powierzyłam
jej mój sekret… i powiem to jeszcze raz… Kocham Natsu!
Tylko Shhaa~! To
tajemnica… i niech tak zostanie.
I tak czas mijał aż
nadeszła godzina zakończyć konkurencję picia. Lisanna spała na zapleczu, Gray
półnagi został wyniesiony z Gildii przez Juvię, Erza spała z głową opartą na
barze, Gajeel przytulał Levy jak misia Przytulankę. A Natsu… Natsu siedział
nieprzytomny zsuwając się powoli ze stołka barowego. Zamyśliłam się nad jego
stanem.
Nagle z zamyślenia wyrwał
mnie głos Mirajane.
- Lucy, Lucy… Och,
nareszcie ocknęłaś się… Mam prośbę do Ciebie. – Powiedziała i uśmiechnęła się
uroczo.
- Co mogę dla Ciebie
zrobić, Mira-chan? – Zapytałam i zachichotałam. Ach, ten alkohol.
- Czy mogłabyś
zaprowadzić Natsu do domu? – Zapytała mnie ze szczenięcymi oczami stojąc za
barem.
- Eh? Dlaczego ja? Nikt
inny nie może tego zrobić? – Zapytałam wstrząśnięta szokiem i alkoholem.
- Niestety, wiesz...
Już większa część ludzi poszła do domu póki dała radę albo są pijani i śpią. Dlatego
o to Cię proszę skoro jesteś w miarę funkcjonująca. Ja jeszcze muszę zamknąć
gildię i zabrać Elfmana i Lisannę do domu. – Powiedziała i krzywo się uśmiechnęła
na tą myśl.
- Och, W porządkuu~. Do
jutra Mira-chan. – Pożegnałam się biorąc nieprzytomnego Natsu i poszłam z nim
przez drzwi gildii.
W połowie drogi z
gildii uświadomiłam sobie, że nie dam rady przypomnieć sobie gdzie Natsu
mieszka.
- Ech, w takim razie dziś
śpisz u mnie na kanapie... – Powiedziałam do nieprzytomnego i pijanego
chłopaka, prowadząc go do mojego mieszkania.
Czas pominięty…
Wprowadziłam go do
mieszkania. Przeszłam z nim przez salon i położyłam go na kanapie.
- Uff, ciężki jesteś wiesz…
- Spojrzałam na niego, a później się uśmiechnęłam na widok jego spokojnie
wyglądającej twarzy podczas snu. Podłożyłam jemu pod głowę poduszkę i
przykryłam kocem. Gdy to zrobiłam poszłam do łazienki się wykąpać. Po całym
rytuale kąpieli i szykowania się do snu. Przypomniałam sobie, że zapomniałam
wziąć ze sobą piżamy. Postanowiłam przejść do sypialni owinięta ręcznikiem, ale
zanim wyszłam stanęłam przerażona faktem, że będę musiała przejść do sypialni w
samym ręczniku przez salon, w którym śpi Natsu.
„
No dalej Lucy, To tylko przejść przez salon… A założę się, że Natsu śpi jak
zabity…” pomyślałam wychodząc z łazienki w samym ręczniku. Niestety
myliłam się… Natsu nie spał, gdy postawiłam pierwsze kroki do salonu. Gdy go
zauważyłam w zaciemnionym salonie było już za późno, aby się wycofać do
łazienki. Siedział na kanapie. Gapił się na mnie i posłał mi lubieżny
uśmieszek. Podniósł się z kanapy i kroczył w miarę prosto w moją stronę.
- Oi Luce~. - Gruchał
do mnie nadal stawiając kroki w moją stronę. Cofałam się z każdym jego krokiem,
ale zauważyłam, że już nie mam gdzie uciec, ponieważ miałam zaledwie krok do
ściany. Jego wzrok dosłownie mnie pożerał. Chwycił mnie za nadgarstek i
przysunął mnie do siebie, a następnie przypiął mnie do ściany pochylając się
nade mną dysząc. Jego twarz była zaledwie kilka centymetrów ode mnie i mogłam
poczuć na sobie jego ciepły oddech pachnący alkoholem. Jego twarz była coraz niżej
i gdy nagle zatrzymał się stykając nasze nosy ze sobą… Wziął głęboki wdech
przez nozdrza i przybliżył swoją twarz ponownie, ale tym razem do mojej szyi. Przyłożył
do niej nos i zaciągnął się moim zapachem. Na ten gest zdrętwiałam i zarumieniłam
się.
- N-Natsu… C-co Ty
robisz?! P-przestań! – Zaczęłam się jąkać. Cała się rumieniłam. Próbowałam się
wydostać z jego uchwytu. Niestety… Jest za silny.
- Pachniesz tak dobrze,
Luce~. – Wymruczał mi w zgięcie szyi. Na to, co powiedział zarumieniłam się
jeszcze bardziej i w zadłuż mojego kręgosłupa przeszedł przyjemny dreszcz. To
spowodowało, że zaprzestałam prób ucieczki z jego objęć. Nagle poczułam, że
zaczął składać pocałunki i lizał wzdłuż mojej szyi. Usłyszałam jak mruczy coś podczas
tego procesu.
- Moja… Tylko Moja… - Mruczał
i warczał. I nie obejrzałam się, kiedy poczułam, że… Ugryzł mnie. Pozostawił na
mojej szyi wyraźny znak swoich kłów. To piekło i krew się pomału sączyła z rany…
Lizał starannie krew z mojej szyi i złożył pocałunek na znaku. Później odsunął
twarz od mojej szyi, aby spojrzeć na swoje dzieło, a następnie na mnie.
Uśmiechnął się z satysfakcją. Zakręciło mi się lekko w głowie, a on chwycił
mnie w ramiona. Następne, co pamiętam to całowaliśmy się i przeniósł mnie do
sypialni.
Czas pominięty… tydzień
później.
Mieszkanie.
To już tydzień po tym
incydencie… Wendy z Gajeeelem byli u mnie parę razy i zauważyli znak.
Powiedzieli mi, że Natsu oznaczył mnie, jako swoją „Bratnią”. Byłam początkowo
w szoku, aby się dowiedzieć o tym, ale gdy sobie przypomnę jak obudziłam się
następnego dnia rano po pijanym incydencie... Naga w skotłowanym łóżku, ale
niestety sama to już wole chyba wiadomość o oznaczeniu mnie, jako „Bratnią”.
Gajeel mi powiedział także, że Smoki i Dragon Slayerzy oznaczając swoją
„Bratnią” są połączeni z nią/nim na całe życie w lojalnym związku. Poprosiłam ich,
aby nikomu nie mówili o tym. Zgodzili się. Nie chodzę już od dłuższego czasu do
gildii. Od czasu do czasu osoby, które mnie nie ignorują w gildii przyjdą do
mnie dotrzymać mi towarzystwa. Happy mieszka ze mną.
Dziś obudziłam się i jakoś
dziwnie, ale też źle się czułam. Nie myśląc nawet o założeniu kapci po wyjściu
z łóżka pobiegłam do łazienki i zwymiotowałam. Zaczęłam się nad tym zastanawiać
siedząc na podłodze przy muszli klozetowej oparta plecami i głową o szafkę i
kolanami podciągniętymi do piersi. Na początku myślałam, że to przez stres czy
tez coś nieświeżego zjadłam. Później przyszło do mnie znowu wspomnienie tego
incydentu i jak obudziłam się naga. Szok mną wstrząsną.
„...
Że też nie pomyślałam o tym wcześniej… Ja i Natsu uprawialiśmy Sex po tym jak
mnie oznaczył!” Pomyślałam wstrząśnięta.
I gdy wyszłam z łazienki trochę lepiej się
czując zastałam Happyego siedzącego na moim łóżku z zatroskanym wyrazem
pyszczka. Kochany jest, gdy mnie nie draży.
- Lushi~? Daijōbu? (Wszystko
w porządku?) – Zapytał, a z jego głosu można było wyczytać, że się martwi.
- Nie martw się Happy,
jestem ok. – powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. Podrapałam go za uchem i
zamruczał szczęśliwie na tą pieszczotę. – W lodówce jest rybka dla Ciebie, idź
weź sobie. – Powiedziałam jemu i odeszłam od niego i podeszłam do kalendarza ściennego
wiszącego obok mojego biurka. Zaczęłam liczyć dni i sprawdzać, kiedy powinnam
mieć miesiączkę. Gdy się doliczyłam stanęłam jak wryta.
„Spóźniam
się od 5 dni!” Przebrałam się i powiedziałam Happyemu,
aby został w mieszkaniu.
- Happy zostań tutaj, n-niedługo
wrócę m-muszę coś załatwić… Będę niebawem. – Krzyknęłam do Happyego, gdy w
pospiechu nakładałam buty w korytarzu.
- Aye Sir~! – Usłyszałam
z mojej sypialni. Wybiegłam z mieszkania i pobiegłam prosto do najbliższej apteki.
Trochę to było żenujące, ale musiałam się przełamać. Doszła moja kolej, aby
dojść do okienka w aptece i widząc, że nikogo za mną nie ma szybko poprosiłam
panią w okienku.
- Dzień dobry, proszę o
test ciążowy a najlepiej o dwa. Dziękuję. – Powiedziałam i uśmiechnęłam się
serdecznie do kobiety. Ona spojrzała na mnie trochę zdziwiona.
- Przepraszam, że
zapytam trochę niegrzecznie… Ile panienka ma lat? – Zapytała mnie podczas dyskretnego
skanowania mnie wzrokiem od stóp do głów i z powrotem.
- Nic nie szkodzi
proszę pani. Mam 19 lat. – Powiedziałam, gdy na moich policzkach wykwitł
dorodny rumieniec.
- Ach, dobrze…
przepraszam jeszcze raz. Już podaję. – Powiedziała grzecznie i odeszła do szafki,
w której trzymała najwidoczniej testy. Wróciła z dwoma opakowaniami i podała mi
je.
- Razem będzie 50
klejnotów, panienko. – Powiedziała i się uśmiechnęła do mnie krzepiąco. Podałam
jej klejnoty, chwyciłam pakunek z zakupem i wyszłam szybkim tempem z apteki. Pobiegłam
z powrotem do mieszkania.
Gdy tylko dotarłam zauważyłam,
że Happy drzemie sobie na poduszkach wygodnie, więc starając się go nie obudzić
zdjęłam buty, założyłam kapcie i ruszyłam do łazienki. Postanowiłam zrobić
test. Odczekałam 5 min na wynik tak jak było napisane w instrukcji. Po tych
morderczych 5 min. spojrzałam na test… Pozytywny! „Nie możliwe…” pomyślałam robiąc przy tym wielkie oczy i nie wiedząc
czy mam być szczęśliwa czy załamana. Zrobiłam drugi. Po 5 min wykazało to samo.
- „Jednak to nie pomyłka… Och, Boże… Nie mogę nikomu powiedzieć.” – Chwyciłam
się za głowę. – Nawet Natsu… nie może się o tym dowiedzieć… Teraz spotyka się…
z Lisanną. – Powiedziałam do siebie łamiącym się głosem. Tak, kilka dni po tym
incydencie ogłosił całej gildii, że od teraz spotyka się z Lisanną. No dobra nie
całej, bo mnie i Happyego tam nie było, a dowiedziałam się tego od Wendy, gdy przyszła
z Charle do mnie i Happyego. Happy nie pochwalał związku Natsu z Lisanną, mimo
że była tą, która była w roli jego matki, gdy się miał wykluć.
- Lucy, jesteś tam?! – Doszło
mnie nawolywanie niebieskiego Przekraczającego zza drzwi łazienki. Otarłam
samotną łzę z policzka i wstałam z brzegu wanny, na którym siedziałam patrząc
na test ciążowy nawet nie wiedzieć, że ronię łzę.
- Tak Happy, już
wychodzę. – Powiedziałam chowając test za plecami i wychodząc z łazienki.
- Lucy, dō narimasu ka?
(Lucy, co się dzieje?) Płakałaś. – Zapytał, a następnie stwierdził marszcząc czoło.
Naprawdę się martwił i nie można było wtedy przed nim nic ukryć.
- Ech, dobrze Happy... Powiem
Ci, ponieważ jesteś dla mnie jak moje własne dziecko, nie chcę Cię okłamywać
czy mieć tajemnic przed Tobą, ale… Czy możemy mieć wspólną tajemnicę? I
obiecasz, że nikomu nie powiesz tego, co Ci teraz powiem? – Powiedziałam
wzdychając w porażce z zamkniętymi powiekami. Spojrzałam na niego i zauważyłam małe
łezki w jego oczach.
- Aye! – Krzyknął i wskoczył
mi w ramiona tuląc się do mojej piersi. – Obiecuję. – Powiedział nadal wtulony
we mnie. Niosłam go w ramionach przez salon w stronę kanapy i usiadłam na niej,
a jego usadziłam sobie na kolanach pyszczkiem do mnie. Wyjęłam z tylnej
kieszeni spodni opakowanie z testem, a on patrzył z ciekawością na to, co mam w
ręce.
- Co to jest Lushi? – Zapytał
wskazując łapką na opakowanie testu. Wyjęłam go z opakowania i pokazałam mu go.
- To urządzonko, które
trzymam w ręku nazywa się „Test Ciążowy”. – Wyjaśniłam, a jego oczy się zrobiły
ogromne na nazwę wypowiedzianą przeze mnie. – Pozwól mi skończyć mówić Happy, a
później będziesz mógł pytać. – Ostrzegłam go, a on spokojnie pokiwał głową przytakująco.
– Dobrze w takim razie skoro wiesz, co to znaczy to Ci powiem. Zrobiłam ten
test przed chwilą… - przerwałam i opuściłam głowę ukrywając oczy pod grzywką.
- Oi, Lushi? Powiesz mi,
jaki jest wynik testu? – Zapytał spokojnie pocierając łapką o moją dłoń kojąco.
- Wynik jest pozytywny
Happy, jestem w ciąży, a poprzedzając Twoje następne pytanie o ojca od razu Ci
odpowiem… - Wzięłam głęboki wdech i kontynuowałam. - Ojcem jest Natsu. – Powiedziałam
i pociągnęłam delikatnie nosem.
- Powiesz jemu, Lushi?
Wiem, że teraz spotyka się z Lisanną, ale dziecko potrzebuje ojca, ne? – Zapytał
po otrząśnięciu się szybko z szoku. I przytulił mnie.
- Niestety Happy, nie
mogę mu powiedzieć. Nikomu nie mogę. Tobie ufam i powiedziałam, bo jesteś przy
mnie cały czas. I myślę o opuszczeniu na jakiś czas Fairy Tail. Tak… Muszę to
zrobić. Dla dziecka i dla siebie. – Powiedziałam jemu smutno i z determinacją.
- To, kiedy wyruszamy?
– Zapytał zaciekawiony. Spojrzałam na niego jakby powiedział cos dziwnego. Zaskoczył
mnie tym pytaniem.
- My? – Zapytałam
zdziwiona.
- Aye! Nie puszcze Cię
samej Lushii~. – Powiedział tuląc się do mojego brzucha i merdając ogonkiem w
powietrzu. Popatrzyłam się na niego czułym wzrokiem i mogłabym powiedzieć, że
był jak 6 latek.
- Dziś w nocy wyruszamy
Happy… – Powiedziałam głaszcząc go po główce.
- Aye Mama~! – Radośnie
zawołał, a ja się zaśmiałam pierwszy raz od jakiegoś czasu. Spojrzałam na zegar
wiszący na ścianie w salonie to była już godzina 16. Nie dziwię się, ponieważ
większość czasu dziś przesiedziałam w łazience.
- Dobrze Happy wezwę
teraz Virgo, aby mnie spakowała i zrobiła nam jakieś jedzenie na drogę. I
napisze parę listów na pożegnanie od nas. Ok? Później zaniesiesz te listy do
Mistrza i szybko wrócisz na dworzec. Będę tam czekać na Ciebie. Pojedziemy do
Hargeon w pierwszej kolejności. – Powiedziałam sadzając go na kanapie. Wstałam
i wyjęłam kluch należący do Virgo.
-Otwórz się, Bramo do
Dziewicy, Virgo! – Wypowiedziałam zaklęcie i przede mną w kłębie różowego dymu pojawiła
się pokojówka.
- Kara? Hime? – Zapytała
kłaniając się.
- Nie, nie Virgo. Wezwałam
Cię abyś mnie spakowała… Wyjeżdżam z Happym na szkolenie… Tak będę się szkolić póki
mogę… - powiedziałam i położyłam rękę na brzuchu rumieniąc się.
- Hime… Wszystkie Twoje
duchy już wiedzą... – Powiedziała bez emocji i wskazała głową na mój brzuch. Zarumieniłam
się jeszcze bardziej.
- Dobrze Hime, zacznę pakowanie.
– Powiedziała i odeszła do mojej sypialni.
„
To będzie skomplikowany czas…” Westchnęłam myśląc.
*.*.*
C.D.N.
Ale się porobiło :o Mam mieszane uczucie co do decyzji Lucy...w końcu jest w ciąży i nie powinna się przemęczać...Haha, jestem ciekawa jak zareaguje Natsu i jego drużyna :D Mam nadzieję, że szybko będzie następny rozdział <3 Weenyy! :*
OdpowiedzUsuńJacie, SUPER SIĘ zaczyna. Jestem w szoku. Ten pomysł w pierwszym rozdziale jest dość powszechny, ale ty wykorzystałaś go z prologiem w takiej perfekcji. Naprawdę trudno jest tu narzekać na początek fabuły. Jestem ciekawa kiedy będą dalsze części, bo póki co blog zapowiada się znakomicie.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że rozdziały pojawią się szybko... gdyby nie było szkoły pewnie mogłabym na to liczyć, więc w takim razie czekam i się niecierpliwie ;-)
Pozdrawiam i mega dużo weny ;-D
Co do rozdziałów to wskoczył następny. Więc nie ma co się martwic. ;d
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarze >///< i Życzę miłego czytania ! ;)
OMG. Natsu chyba w ten swój różowy łeb się uderzył! Najpierw naznacza Lucy a potem ogłasza ze chodzi z lissana ! Grrrrrrrr
OdpowiedzUsuń