piątek, 5 września 2014

Rozdział 1. Lucy postanowienie...


To było już 3 miesiące odkąd wrócili z Tenrou Jima. Lucy miesiąc temu odwiedziła Acalypha mając nadzieję spotkać się i pogodzić z ojcem. Niestety, na blondynkę czekała tam niemiła niespodzianka. Jej ojcem umarł miesiąc przed ich powrotem. Wróciła do gildii, którą nazywała domem. Pewnie ciekawi jesteście, dlaczego wyruszyła do Acalypha sama z Happym, a nie było z nimi Natsu? Oto zaraz dowiecie się, dlaczego…

Pov. Lucy

~Flashback.

Około półtora miesiąca temu, gdy się obudziłam w łóżku nie zastałam ani Happyego ani Natsu, mimo że zazwyczaj mogłam ich niespodziewanie zastać w moim łóżku. Dziś coś wydawało mi się inne… dziwne. Postanowiłam się wybrać do gildii. W ten sposób wykąpałam się, zjadłam śniadanie przebrałam się w coś ładnego i wyszłam z mieszkania kierując się do Fairy Tail.

Czas pominięty…

Dotarłam do drzwi gildii otworzyłam je i przywitałam wszystkich ciepło.

- Ohayou Minna-san! – Krzyknęłam pozdrowienie. Ale byłam zaskoczona, że nikt nie odpowiedział oprócz Laxusa, Mistrza, Miry, Gajeela, Wendy i Juvii oraz trzech Przekraczających. Wszyscy oni byli przy barze. Podeszłam do nich.
- Więc co się dzieje? Co ja im zrobiłam, że się do mnie nikt nie odzywa? To już tak trwa odkąd wróciliśmy z egzaminu. – Powiedziałam smutno opuszczając głowę. Właśnie Laxus chciał mi chyba odpowiedzieć, gdy nagle za mną pojawił się Natsu z zespołem i Lisanną za nim.

- Hej Luce! – Powiedział szczerząc się jak głupi. – Musimy Ci coś powiedzieć.
- Hej Natsu, Co to jest? – Zapytałam go ostrożnie. Coś mi się nie podobało w tym wszystkim.
- Wylatujesz z Zespołu Natsu, a na Twoje miejsce wskakuje Lis-chan. – Powiedział radośnie i najwidoczniej podekscytowany.
- Uhm… W porządku, skoro tak chcesz… - Powiedziałam, a później spojrzałam na Erzę i Graya.
- Wy także nie chcecie mnie w zespole? – Zapytałam chłodno, aby nie okazać oznak smutku.
- Um... Wiesz Lucy dzięki temu będziesz mogła chodzić na misje solowe i stawać się silniejsza… To tylko na chwilę. Na próbę. – Powiedziała ostrożnie Erza, posyłając mi przepraszające spojrzenie.
- Wiesz Lucy ciągle marudzisz na misjach i w ogóle to robi się uciążliwe a chcemy tez zacząć robić trudniejsze misje… A z Tobą w drużynie… ciężko. – Powiedział bez ogródek Gray.
- Aha. Czyli uważacie, że jestem słaba i bezużyteczna? Ok, myślcie, co chcecie. Powodzenia w takim razie. – Powiedziałam oschle i odwróciłam się na piecie odeszłam od nich szybko, aby nie mogli się cieszyć moimi łzami. Ominęłam bar i ruszyłam schodami na drugie piętro. Musiałam się schować i popłakać, bo myślałam, że nie wytrzymam zaraz.

Siedziałam skulona w kłębek szlochając w ciemnym kącie na samym końcu korytarza koło szpitala, gdy nagle usłyszałam ktoś mówi do mnie.
- Lucy. - To był męski głos. Szorstki, ale też czuć było troskę w tym głosie. Uniosłam głowę, aby zobaczyć, kto to. Byłam w szoku, aby zobaczyć przede mną kucającego Laxusa i stojącego za nim Gajeela.
- Powiedz Banny-girl, mam skopać dupę Salamandrowi? Obaj słyszeliśmy, co zaszło. – Powiedział groźny Gajeel. Strzelając kostkami dłoni. Na co Laxus przewrócił oczami, a ja zaśmiałam się na nich dwóch.
- Nie martwcie się, jestem już w porządku. Po prostu przeżyłam szok. Jestem po prostu też zmęczona. – Powiedziałam i posłałam im słaby uśmiech przecierając dłonią oczy. Laxus odwrócił się do mnie plecami nadal kucając przede mną. Dając mi zaproszenie abym wskoczyła jemu na barana.
- Wskakuj poniosę cię, jeśli jesteś zmęczona. – Powiedział i dziwne, ale się lekko uśmiechnął do mnie. Przyjęłam jego propozycję i weszłam jemu na plecy. Przytuliłam się do jego pleców i poczułam się bezpiecznie. Szliśmy całą trójką na dół i zauważyliśmy kolejną imprezę. Happy podleciał do mnie i zapytał się jak się czuję i powiedział, że nie chce być w zespole beze mnie. Natsu był zły na niego.  Zeszłam z pleców Laxusa i Mira się uśmiechnęła do nas.
- Wiecie, co? Jak tak się przyjrzeć waszej dwójce... – I pokazała na Nas palcem, gdy staliśmy obok siebie. - Wyglądacie jak rodzeństwo. – Zachichotała. Ja z Laxusem popatrzyliśmy się na siebie, a później odwodziliśmy twarze od siebie z niewielkim różowym rumieńcem.

Koniec Flashback.~

Tak, więc dziś mija dokładnie półtorej miesiąca odkąd nie jestem w Zespole Natsu i robię misje solowe, chociaż zawsze jest ze mną Happy. Właśnie weszłam z niebieskim Przekraczającym do gildii i zauważyłam kolejną impreza w stylu Fairy Tail. Bijatyka, śmiech, śpiew, picie. Jak zawsze Cana kogoś zaciąga do konkurencji w piciu. Tak i tym razem udało jej się namówić do tego wyczynu. Tym razem to był Gray, Erza, Natsu, Gajeel i Lisanna. Chciała mnie także namówić, ale nie udało jej się, ponieważ Laxus mnie od nich odciągnął i dam mi piwo z sokiem, za co jemu podziękowałam. On pogłaskał mnie po głowie pieszczotliwie i uśmiechnął się do mnie. Gdy to zauważył już ćwiknięty Natsu warknął na Laxusa.

„Jak pies ogrodnika sam nie chce, a komuś nie da…” pomyślałam wzdychając ciężko i kręcąc głową w niedowierzeniu.

 Popijałam powoli piwo rozmawiając z Juvią i Wendy. Zaszalałyśmy trochę także z Juvią, jeśli chodzi o alkohol. Szczerze to ogólnie nie piję alkoholu, ale muszę się odstresować. Tak, więc Juvia i ja stałyśmy się przyjaciółkami odkąd zostałam ignorowana przez resztę gildii. Przestała nazywać mnie „Rywalką w miłości”, ponieważ powierzyłam jej mój sekret… i powiem to jeszcze raz… Kocham Natsu!

Tylko Shhaa~! To tajemnica… i niech tak zostanie.
I tak czas mijał aż nadeszła godzina zakończyć konkurencję picia. Lisanna spała na zapleczu, Gray półnagi został wyniesiony z Gildii przez Juvię, Erza spała z głową opartą na barze, Gajeel przytulał Levy jak misia Przytulankę. A Natsu… Natsu siedział nieprzytomny zsuwając się powoli ze stołka barowego. Zamyśliłam się nad jego stanem.
Nagle z zamyślenia wyrwał mnie głos Mirajane.

- Lucy, Lucy… Och, nareszcie ocknęłaś się… Mam prośbę do Ciebie. – Powiedziała i uśmiechnęła się uroczo.
- Co mogę dla Ciebie zrobić, Mira-chan? – Zapytałam i zachichotałam. Ach, ten alkohol.
- Czy mogłabyś zaprowadzić Natsu do domu? – Zapytała mnie ze szczenięcymi oczami stojąc za barem.
- Eh? Dlaczego ja? Nikt inny nie może tego zrobić? – Zapytałam wstrząśnięta szokiem i alkoholem.
- Niestety, wiesz... Już większa część ludzi poszła do domu póki dała radę albo są pijani i śpią. Dlatego o to Cię proszę skoro jesteś w miarę funkcjonująca. Ja jeszcze muszę zamknąć gildię i zabrać Elfmana i Lisannę do domu. – Powiedziała i krzywo się uśmiechnęła na tą myśl.
- Och, W porządkuu~. Do jutra Mira-chan. – Pożegnałam się biorąc nieprzytomnego Natsu i poszłam z nim przez drzwi gildii.
W połowie drogi z gildii uświadomiłam sobie, że nie dam rady przypomnieć sobie gdzie Natsu mieszka.
- Ech, w takim razie dziś śpisz u mnie na kanapie... – Powiedziałam do nieprzytomnego i pijanego chłopaka, prowadząc go do mojego mieszkania.

Czas pominięty…

Wprowadziłam go do mieszkania. Przeszłam z nim przez salon i położyłam go na kanapie.

- Uff, ciężki jesteś wiesz… - Spojrzałam na niego, a później się uśmiechnęłam na widok jego spokojnie wyglądającej twarzy podczas snu. Podłożyłam jemu pod głowę poduszkę i przykryłam kocem. Gdy to zrobiłam poszłam do łazienki się wykąpać. Po całym rytuale kąpieli i szykowania się do snu. Przypomniałam sobie, że zapomniałam wziąć ze sobą piżamy. Postanowiłam przejść do sypialni owinięta ręcznikiem, ale zanim wyszłam stanęłam przerażona faktem, że będę musiała przejść do sypialni w samym ręczniku przez salon, w którym śpi Natsu.

„ No dalej Lucy, To tylko przejść przez salon… A założę się, że Natsu śpi jak zabity…” pomyślałam wychodząc z łazienki w samym ręczniku. Niestety myliłam się… Natsu nie spał, gdy postawiłam pierwsze kroki do salonu. Gdy go zauważyłam w zaciemnionym salonie było już za późno, aby się wycofać do łazienki. Siedział na kanapie. Gapił się na mnie i posłał mi lubieżny uśmieszek. Podniósł się z kanapy i kroczył w miarę prosto w moją stronę.

- Oi Luce~. - Gruchał do mnie nadal stawiając kroki w moją stronę. Cofałam się z każdym jego krokiem, ale zauważyłam, że już nie mam gdzie uciec, ponieważ miałam zaledwie krok do ściany. Jego wzrok dosłownie mnie pożerał. Chwycił mnie za nadgarstek i przysunął mnie do siebie, a następnie przypiął mnie do ściany pochylając się nade mną dysząc. Jego twarz była zaledwie kilka centymetrów ode mnie i mogłam poczuć na sobie jego ciepły oddech pachnący alkoholem. Jego twarz była coraz niżej i gdy nagle zatrzymał się stykając nasze nosy ze sobą… Wziął głęboki wdech przez nozdrza i przybliżył swoją twarz ponownie, ale tym razem do mojej szyi. Przyłożył do niej nos i zaciągnął się moim zapachem. Na ten gest zdrętwiałam i zarumieniłam się.
- N-Natsu… C-co Ty robisz?! P-przestań! – Zaczęłam się jąkać. Cała się rumieniłam. Próbowałam się wydostać z jego uchwytu. Niestety… Jest za silny.
- Pachniesz tak dobrze, Luce~. – Wymruczał mi w zgięcie szyi. Na to, co powiedział zarumieniłam się jeszcze bardziej i w zadłuż mojego kręgosłupa przeszedł przyjemny dreszcz. To spowodowało, że zaprzestałam prób ucieczki z jego objęć. Nagle poczułam, że zaczął składać pocałunki i lizał wzdłuż mojej szyi. Usłyszałam jak mruczy coś podczas tego procesu.
- Moja… Tylko Moja… - Mruczał i warczał. I nie obejrzałam się, kiedy poczułam, że… Ugryzł mnie. Pozostawił na mojej szyi wyraźny znak swoich kłów. To piekło i krew się pomału sączyła z rany… Lizał starannie krew z mojej szyi i złożył pocałunek na znaku. Później odsunął twarz od mojej szyi, aby spojrzeć na swoje dzieło, a następnie na mnie. Uśmiechnął się z satysfakcją. Zakręciło mi się lekko w głowie, a on chwycił mnie w ramiona. Następne, co pamiętam to całowaliśmy się i przeniósł mnie do sypialni.

Czas pominięty… tydzień później.

Mieszkanie.

To już tydzień po tym incydencie… Wendy z Gajeeelem byli u mnie parę razy i zauważyli znak. Powiedzieli mi, że Natsu oznaczył mnie, jako swoją „Bratnią”. Byłam początkowo w szoku, aby się dowiedzieć o tym, ale gdy sobie przypomnę jak obudziłam się następnego dnia rano po pijanym incydencie... Naga w skotłowanym łóżku, ale niestety sama to już wole chyba wiadomość o oznaczeniu mnie, jako „Bratnią”. Gajeel mi powiedział także, że Smoki i Dragon Slayerzy oznaczając swoją „Bratnią” są połączeni z nią/nim na całe życie w lojalnym związku. Poprosiłam ich, aby nikomu nie mówili o tym. Zgodzili się. Nie chodzę już od dłuższego czasu do gildii. Od czasu do czasu osoby, które mnie nie ignorują w gildii przyjdą do mnie dotrzymać mi towarzystwa. Happy mieszka ze mną. 

Dziś obudziłam się i jakoś dziwnie, ale też źle się czułam. Nie myśląc nawet o założeniu kapci po wyjściu z łóżka pobiegłam do łazienki i zwymiotowałam. Zaczęłam się nad tym zastanawiać siedząc na podłodze przy muszli klozetowej oparta plecami i głową o szafkę i kolanami podciągniętymi do piersi. Na początku myślałam, że to przez stres czy tez coś nieświeżego zjadłam. Później przyszło do mnie znowu wspomnienie tego incydentu i jak obudziłam się naga. Szok mną wstrząsną.

„... Że też nie pomyślałam o tym wcześniej… Ja i Natsu uprawialiśmy Sex po tym jak mnie oznaczył!” Pomyślałam wstrząśnięta.

 I gdy wyszłam z łazienki trochę lepiej się czując zastałam Happyego siedzącego na moim łóżku z zatroskanym wyrazem pyszczka. Kochany jest, gdy mnie nie draży.
- Lushi~? Daijōbu? (Wszystko w porządku?) – Zapytał, a z jego głosu można było wyczytać, że się martwi.
- Nie martw się Happy, jestem ok. – powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. Podrapałam go za uchem i zamruczał szczęśliwie na tą pieszczotę. – W lodówce jest rybka dla Ciebie, idź weź sobie. – Powiedziałam jemu i odeszłam od niego i podeszłam do kalendarza ściennego wiszącego obok mojego biurka. Zaczęłam liczyć dni i sprawdzać, kiedy powinnam mieć miesiączkę. Gdy się doliczyłam stanęłam jak wryta.

„Spóźniam się od 5 dni!” Przebrałam się i powiedziałam Happyemu, aby został w mieszkaniu.

- Happy zostań tutaj, n-niedługo wrócę m-muszę coś załatwić… Będę niebawem. – Krzyknęłam do Happyego, gdy w pospiechu nakładałam buty w korytarzu.
- Aye Sir~! – Usłyszałam z mojej sypialni. Wybiegłam z mieszkania i pobiegłam prosto do najbliższej apteki. Trochę to było żenujące, ale musiałam się przełamać. Doszła moja kolej, aby dojść do okienka w aptece i widząc, że nikogo za mną nie ma szybko poprosiłam panią w okienku.

- Dzień dobry, proszę o test ciążowy a najlepiej o dwa. Dziękuję. – Powiedziałam i uśmiechnęłam się serdecznie do kobiety. Ona spojrzała na mnie trochę zdziwiona.
- Przepraszam, że zapytam trochę niegrzecznie… Ile panienka ma lat? – Zapytała mnie podczas dyskretnego skanowania mnie wzrokiem od stóp do głów i z powrotem.
- Nic nie szkodzi proszę pani. Mam 19 lat. – Powiedziałam, gdy na moich policzkach wykwitł dorodny rumieniec.
- Ach, dobrze… przepraszam jeszcze raz. Już podaję. – Powiedziała grzecznie i odeszła do szafki, w której trzymała najwidoczniej testy. Wróciła z dwoma opakowaniami i podała mi je.
- Razem będzie 50 klejnotów, panienko. – Powiedziała i się uśmiechnęła do mnie krzepiąco. Podałam jej klejnoty, chwyciłam pakunek z zakupem i wyszłam szybkim tempem z apteki. Pobiegłam z powrotem do mieszkania.

Gdy tylko dotarłam zauważyłam, że Happy drzemie sobie na poduszkach wygodnie, więc starając się go nie obudzić zdjęłam buty, założyłam kapcie i ruszyłam do łazienki. Postanowiłam zrobić test. Odczekałam 5 min na wynik tak jak było napisane w instrukcji. Po tych morderczych 5 min. spojrzałam na test… Pozytywny! „Nie możliwe…” pomyślałam robiąc przy tym wielkie oczy i nie wiedząc czy mam być szczęśliwa czy załamana. Zrobiłam drugi. Po 5 min wykazało to samo.

- „Jednak to nie pomyłka… Och, Boże… Nie mogę nikomu powiedzieć.” – Chwyciłam się za głowę. – Nawet Natsu… nie może się o tym dowiedzieć… Teraz spotyka się… z Lisanną. – Powiedziałam do siebie łamiącym się głosem. Tak, kilka dni po tym incydencie ogłosił całej gildii, że od teraz spotyka się z Lisanną. No dobra nie całej, bo mnie i Happyego tam nie było, a dowiedziałam się tego od Wendy, gdy przyszła z Charle do mnie i Happyego. Happy nie pochwalał związku Natsu z Lisanną, mimo że była tą, która była w roli jego matki, gdy się miał wykluć.
- Lucy, jesteś tam?! – Doszło mnie nawolywanie niebieskiego Przekraczającego zza drzwi łazienki. Otarłam samotną łzę z policzka i wstałam z brzegu wanny, na którym siedziałam patrząc na test ciążowy nawet nie wiedzieć, że ronię łzę.
- Tak Happy, już wychodzę. – Powiedziałam chowając test za plecami i wychodząc z łazienki.

- Lucy, dō narimasu ka? (Lucy, co się dzieje?) Płakałaś. – Zapytał, a następnie stwierdził marszcząc czoło. Naprawdę się martwił i nie można było wtedy przed nim nic ukryć.
- Ech, dobrze Happy... Powiem Ci, ponieważ jesteś dla mnie jak moje własne dziecko, nie chcę Cię okłamywać czy mieć tajemnic przed Tobą, ale… Czy możemy mieć wspólną tajemnicę? I obiecasz, że nikomu nie powiesz tego, co Ci teraz powiem? – Powiedziałam wzdychając w porażce z zamkniętymi powiekami. Spojrzałam na niego i zauważyłam małe łezki w jego oczach.
- Aye! – Krzyknął i wskoczył mi w ramiona tuląc się do mojej piersi. – Obiecuję. – Powiedział nadal wtulony we mnie. Niosłam go w ramionach przez salon w stronę kanapy i usiadłam na niej, a jego usadziłam sobie na kolanach pyszczkiem do mnie. Wyjęłam z tylnej kieszeni spodni opakowanie z testem, a on patrzył z ciekawością na to, co mam w ręce.
- Co to jest Lushi? – Zapytał wskazując łapką na opakowanie testu. Wyjęłam go z opakowania i pokazałam mu go.
- To urządzonko, które trzymam w ręku nazywa się „Test Ciążowy”. – Wyjaśniłam, a jego oczy się zrobiły ogromne na nazwę wypowiedzianą przeze mnie. – Pozwól mi skończyć mówić Happy, a później będziesz mógł pytać. – Ostrzegłam go, a on spokojnie pokiwał głową przytakująco. – Dobrze w takim razie skoro wiesz, co to znaczy to Ci powiem. Zrobiłam ten test przed chwilą… - przerwałam i opuściłam głowę ukrywając oczy pod grzywką.
- Oi, Lushi? Powiesz mi, jaki jest wynik testu? – Zapytał spokojnie pocierając łapką o moją dłoń kojąco.
- Wynik jest pozytywny Happy, jestem w ciąży, a poprzedzając Twoje następne pytanie o ojca od razu Ci odpowiem… - Wzięłam głęboki wdech i kontynuowałam. - Ojcem jest Natsu. – Powiedziałam i pociągnęłam delikatnie nosem.
- Powiesz jemu, Lushi? Wiem, że teraz spotyka się z Lisanną, ale dziecko potrzebuje ojca, ne? – Zapytał po otrząśnięciu się szybko z szoku. I przytulił mnie.

- Niestety Happy, nie mogę mu powiedzieć. Nikomu nie mogę. Tobie ufam i powiedziałam, bo jesteś przy mnie cały czas. I myślę o opuszczeniu na jakiś czas Fairy Tail. Tak… Muszę to zrobić. Dla dziecka i dla siebie. – Powiedziałam jemu smutno i z determinacją.
- To, kiedy wyruszamy? – Zapytał zaciekawiony. Spojrzałam na niego jakby powiedział cos dziwnego. Zaskoczył mnie tym pytaniem.
- My? – Zapytałam zdziwiona.
- Aye! Nie puszcze Cię samej Lushii~. – Powiedział tuląc się do mojego brzucha i merdając ogonkiem w powietrzu. Popatrzyłam się na niego czułym wzrokiem i mogłabym powiedzieć, że był jak 6 latek.
- Dziś w nocy wyruszamy Happy… – Powiedziałam głaszcząc go po główce.
- Aye Mama~! – Radośnie zawołał, a ja się zaśmiałam pierwszy raz od jakiegoś czasu. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie w salonie to była już godzina 16. Nie dziwię się, ponieważ większość czasu dziś przesiedziałam w łazience.
- Dobrze Happy wezwę teraz Virgo, aby mnie spakowała i zrobiła nam jakieś jedzenie na drogę. I napisze parę listów na pożegnanie od nas. Ok? Później zaniesiesz te listy do Mistrza i szybko wrócisz na dworzec. Będę tam czekać na Ciebie. Pojedziemy do Hargeon w pierwszej kolejności. – Powiedziałam sadzając go na kanapie. Wstałam i wyjęłam kluch należący do Virgo.

-Otwórz się, Bramo do Dziewicy, Virgo! – Wypowiedziałam zaklęcie i przede mną w kłębie różowego dymu pojawiła się pokojówka.

- Kara? Hime? – Zapytała kłaniając się.
- Nie, nie Virgo. Wezwałam Cię abyś mnie spakowała… Wyjeżdżam z Happym na szkolenie… Tak będę się szkolić póki mogę… - powiedziałam i położyłam rękę na brzuchu rumieniąc się.
- Hime… Wszystkie Twoje duchy już wiedzą... – Powiedziała bez emocji i wskazała głową na mój brzuch. Zarumieniłam się jeszcze bardziej.
- Dobrze Hime, zacznę pakowanie. – Powiedziała i odeszła do mojej sypialni.

„ To będzie skomplikowany czas…” Westchnęłam myśląc.


*.*.*



C.D.N.



4 komentarze:

  1. Ale się porobiło :o Mam mieszane uczucie co do decyzji Lucy...w końcu jest w ciąży i nie powinna się przemęczać...Haha, jestem ciekawa jak zareaguje Natsu i jego drużyna :D Mam nadzieję, że szybko będzie następny rozdział <3 Weenyy! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jacie, SUPER SIĘ zaczyna. Jestem w szoku. Ten pomysł w pierwszym rozdziale jest dość powszechny, ale ty wykorzystałaś go z prologiem w takiej perfekcji. Naprawdę trudno jest tu narzekać na początek fabuły. Jestem ciekawa kiedy będą dalsze części, bo póki co blog zapowiada się znakomicie.
    Mam nadzieje, że rozdziały pojawią się szybko... gdyby nie było szkoły pewnie mogłabym na to liczyć, więc w takim razie czekam i się niecierpliwie ;-)
    Pozdrawiam i mega dużo weny ;-D

    OdpowiedzUsuń
  3. Co do rozdziałów to wskoczył następny. Więc nie ma co się martwic. ;d

    Dzięki za komentarze >///< i Życzę miłego czytania ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG. Natsu chyba w ten swój różowy łeb się uderzył! Najpierw naznacza Lucy a potem ogłasza ze chodzi z lissana ! Grrrrrrrr

    OdpowiedzUsuń