środa, 24 września 2014

Rozdział 7. Żona?

W poprzednim rozdziale:

„Lucy… Gdziekolwiek jesteście, proszę pamiętaj o mnie.” Pomyślałem podczas drogi do domu.

 Gdy wszedłem do mojej małej chatki i od razu ruszyłem do sypialni. Rzuciłem się na łóżko i wyciągnąłem spod poduszki list, który do mnie napisała Lucy na pożegnanie. Znalem go na pamięć, ale co noc czytam go, aby móc poczuć jej obecność. Przytuliłem kartkę do piersi i powoli zacząłem odpływać do krainy Morfeusza marząc o tym by była przy mnie Lucy.

*.*.*

Magnolia, Gildia Fairy Tail.

2 Miesiące po odejściu Lucy z Gildii.


Pov. Laxus

Dzień, jak co dzień. W gildii panowało pijaństwo, bójki i awantury. Ludzie powoli zaczynali odżywać… Powoli. Lisanna jak zawsze w skowronkach. Próbowała wprowadzać swoje rządy, lecz wszyscy, którzy mają w ogóle chęci i siły na dyskusje z nią to z nią dyskutują i uciszają, a jak nie to jak jeden mąż się nie odzywają i nie zwracają uwagi. Od czasu do czasu, gdy zasłuży na lanie zostanie poczęstowana cząstką naszej magii. Później siedzi w kącie dąsając się i lejąc fałszywe łzy. Użalając się, jaka jest nieszczęśliwa i poszkodowana. Od samego początku jest to uciążliwe i wkurzające, a dopiero minęły dwa miesiące odkąd Lucy nie ma. 

Z Erzą i resztą ( tzn. Gajeel, Wendy, Jellal, Romeo, Mira, Gray, Juvia… no i Natsu) postanowiliśmy trzymać się razem. Wybaczyliśmy Natsu. Może i jest gęsty i nie wie, że kocha moją Imouto, ale my wszyscy to wiemy i widzimy. Smok w nim szaleje, gdy nie może wyczuć jej zapachu ani nie może jej zobaczyć. To nie jest ten sam Salamander, którego cały świat zna, jako Salamandra z Fairy Tail. Jeśli chodzi o mnie także przeżyłem stratę Lucy i nadal odczuwam jej brak i nie prędko się tego braku pozbędę. Dziadek? Jii-chan siedzi częściej zamknięty w swoim biurze i popadł w depresję.

Z tego, co Erza mi powiedziała, Lucy napisała w liście, że zamierza wrócić. Modlę się do Mavis, aby szybko, bo jeśli nie to ktoś zginie.

Właśnie siedzieliśmy przy jednym ze stołów w gildii (siedzieliśmy tzn. Ja, Mira, Jellal z Erzą, Grey z Juvią, Gajeel z Levy, Wendy i Romeo oraz Natsu, Meredy i Ultear.) Gdy znikąd pojawiła się koło Natsu tak wiedźma… Lisanna.

- Natsu-kun pocałuj mnie~. – Kleiła się do niego i ocierała o niego jakby miała ruję. Wywołało to u nas odruch wymiotny i odgłosy obrzydzenia. Natsu także się krzywił i wydawał się jakby miał zaraz puścić pawia.
- Odejdź ode mnie…! – Warknął na nią. Ona uśmiechnęła się szatańsko.
- Niee~ Natsu-kun pocałuj mnie. Wiem, że Mnie kochasz. Pamiętasz? Obiecałeś się ze mną ożenić. Co Ty na to, aby zrealizować niedługo to, co? – Zapytała zalotnie przejeżdżając palcem po jego szyi. On za to zacisnął pieści na stole pokazując Grayowi, Erzie i reszcie, że ma już jej po kokardki, a na jego twarzy była wypisana złość i obrzydzenie. Erza nie wytrzymała… przywołała miecz i wstała na równe nogi przystawiając miecz do szyi Lisanny.
- Kazał Ci abyś odeszła od niego, więc to zrób albo sama sprawię, że więcej nie podejdziesz do niego! – Warknęła na nią Erza. Za to Lisanna spojrzała na Natsu, który nic sobie z tego nie robił nawet nie patrzył na nią.
- Wara od niego zołzo, bo już nie nazywasz się naszą Nakama! Nie wytrzymam zaraz … Czy ty tego nie widzisz?! Zniszczyłaś go! – Powiedział wskazując na Natsu i następnie. – Ice Make: Ice Excalibur. – I w jego dłoni ukazał się miecz z lodu. – Lucy jest dla mnie jak młodsza siostra nie wybaczalne jest to, co jej zrobiłaś odsuwając nas od niej, a co powiedzieć o niszczeniu zżycia Natsu i Naszego! – Wykrzyknął.
- Natsu-kun obron swoją przyszła żonę~. – Lisanna jakby nie zwracała uwagi na to, co właśnie Erza i Gray jej wykrzyczeli w twarz. Zażądała szturchając Natsu w ramię z udawanym strachem przed wkurzoną Titanią i Grayem. Natsu spojrzał na nią leniwie.
- Gdyby tu była na pewno bym ją bronił, nawet przed całym światem. – Powiedział, bez wahania odwrócił wzrok od niej. Co wywołało uśmiech nie tylko na twarzach Erzy i Graya, ale na Mojej i innych także? Natsu wstał od stolika i ruszył w stronę wyjścia.

- Eh?! O czym Ty mówisz Natsu-kun?! Przecież ja jestem Twoją przyszłą żoną, obiecałeś mi! – Krzyknęła na niego próbując złapać go za reket, aby się zatrzymał. Nie pozwolił jej na to i ruszył dalej.
- Co za dramat Lisanna… - zaśmiała się z siostry, Mira siedząc ze Mną koło Graya. – Dałabyś już spokój biednemu Natsu, wszyscy wiemy, że on Cię nie chce. – Powiedziała do Lisanny i wystawiła jej jeżyk opierając głowę na Moim ramieniu, a ja się uśmiechał tryumfalnie na to przybijająca z chłopakami wysokie pięć.
- Nie jesteś moją przyszłą żoną, Lisanna. – Powiedział bez emocji Natsu zamykając za sobą drzwi. Tym samym zostawiając oniemiała Lisannę na środku Gildii i innych śmiejących się jakby jutra miało nie być.


Następnego dnia. Gildia Fairy Tail.

I dziś było słychać w gildii awanturniczy krzyk Lisanny na Natsu. To już było za wiele dla gildii a co powiedzieć o biednym Natsu.

- Jestem Twoją przyszłą żoną i udowodnię Ci to. Żadna nie będzie Twoją żoną, jeśli Ja nie mogę nią być! – Krzyknęła na niego Lisanna i zasadziła mu siarczysty policzek.
- Lisanna! – Krzyknęła na nią wściekła Mirajane wyrywając się z objęć Laxusa.
- Zamknij się Mirajane! Nie wtrącaj się! – Krzyczała Lisanna na Mirę. Czego nigdy wcześniej Lisanna nie zrobiła.
- To Ty się w końcu się zamknij! Suko! Najpierw uwzięłaś się na Moją Imouto, teraz Natsu i Mira! Mam coraz większą ochotę Cię skasować! – Warczał Laxus na nią siedząc przy barze.

- Daj spokój Laxus, dam sobie radę. Mira Cię potrzebuje… - westchnął Natsu, a potem się odwrócił do Lisanny. – A co do tego Ciebie Lisanna… zawiodę Cię, ale ja już jestem żonaty. – Powiedział. Jego postawa była dojrzała i odpowiedziała. Uśmiechnął się złośliwie jednoczenie radośnie na myśl, że poprzez oznaczenie Lucy, jako „Bratnią” stała się według praw smoków jego partnerką na całe życie jak żona w ludzkich prawach. 

Erza, Gajeel i Wendy uśmiechali się także pod nosem wiedząc, o co chodzi Natsu wraz z resztą bandy, którzy cieszyli się z dojrzałej postawy Natsu. A reszta gildii przysłuchująca się temu wszystkiemu? Spojrzeli na niego w szoku.

- C-co ty Bredzisz N-Natsu-kun?! – Krzyknęła w szoku i złości Lisanna.
- To, co słyszałaś Lisanna. Nie może się z Tobą ożenić, bo już jest żonaty. A smoki mają tylko jednego partnera na całe życie, Prawda, Gajeel?– Powiedziała spokojnie Erza, na co Gajeel, który siedział wraz z nimi mruknął pod nosem i skinął potwierdzająco głową. I rzuciła od Natsu okiem na Laxusa, który się do Natsu uśmiechnął porozumiewawczo.
- Co ty pierniczysz?! Natsu-kun! Toż my chodzimy ze sobą od ponad 2 miesięcy. Kim jest ta perfidna lafirynda?! – Krzyknęła w furii Lisanna.
- Nie, nie Lisanna. My nigdy nie byliśmy w związku, Lisanna… - Natsu powiedział oschle, a jego oczy zakrywała grzywka, gdy jego głowa była opuszczona.
- C-co? – Lisanna pół szeptem pół piskiem zapytała w szoku patrząc na Natsu.
- Wykorzystałaś fakt o mojej tęsknocie za moim przyjacielem z dzieciństwa, ale także wiedziałaś, że nie tęskniłem za tobą, jako za dziewczyną. Dowiedziałaś się o mojej więzi z kimś innym niż Ty i mimo wszystko zamiast to zaakceptować to postanowiłaś pokazać jak bardzo jesteś samolubna oraz zabawiłaś się mną, aby się pozbyć kogoś, kto jest dla mnie najważniejszy w moim życiu i za to Cię nienawidzę… Nienawidzę Cię Lisanna, bo przez Ciebie Moja żona odeszła ode mnie i swojej rodziny! Odeszła z Fairy Tail! – Z każdym słowem jego ton głosu zmieniał się w coraz głośniejszy i chłodniejszy. Od warczenia po rykniecie. Otaczała go ciemna aura ciężka atmosfera unosiła się w gildii. Znów szok wypisał się na twarzach członków gildii, a najbardziej na twarzy Lisanny.

- Nie tylko skrzywdziła Lucy-san, ale i Natsu-san! – Krzyknęła Wendy wściekła, a jej krzyk przypominał ryk smoka. Nikt jej takiej nie widział odkąd dołączyła do gildii. Zawsze była słodka i niewinna, a teraz była przerażająca jak reszta jej towarzyszy i Dragon Slayerów.
- Tch… zadarła ze smokami. A my nie odpuszczamy tym, którzy ranią Naszą rodzinę. – Warknął Gajeel patrząc w jeden punkt, Lisanna. Która była zdezorientować widząc trzy, a raczej cztery rozwścieczone smoki.
- Widzisz Lisanna-san… Sama sobie zgotowałaś piekło… - Wysyczała na nią Wendy. I aktywowała „Dagon Force”. Za nią aktywował Gajeel, Laxus i Natsu.

- O-onee-chan… - zaczęła płakać przerażona Lisanna szukając pomocy w Mirajane, która także dawała jej mordercze spojrzenie. Lisanna spojrzała na Mistrza w poszukiwaniu ratunku, który siedział spokojnie na blacie baru i spokojnie pil piwo z kufla po raz pierwszy od 2 miesięcy uśmiechając się pod nosem, mimo że to był złośliwy uśmiech.



*.*.*




C.D.N.

3 komentarze:

  1. Och!! W takim momencie?!
    Słodkie Natsu dojrzał! Jakie urocze! Ciekawe, czy Lucy mu wybaczy... Urodzi bliźniaki przed czy po powrocie do gildii? Stanie się silniejsza? Och nie mogę się doczekać dalszych rozdziałów!!!!!
    Weny do potęgo setnej i pozdrawiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział!
    Przesyłam duuużo weny i czekam na następną notkę:D

    OdpowiedzUsuń